„Chińskie niedołęstwo” i „nędzna komedia”. Nieudolne próby przejścia z Prus do Królestwa

Podziel się w social media!

Tekst na licencji CC-BY.
Tekst na licencji CC-BY.
Przeczytanie tego artykułu zajmie 2 min.
Autor: Łukasz Starowieyski
21 III 1864

To była jedna z ostatnich prób podsycenia działań powstańczych. Pod koniec 1863 r. w zaborze pruskim zaczęto na nowo formować oddziały. Przygotowania ślimaczyły się. Nie pomogły monity i zaklinania dyktatora powstania Romualda Traugutta: „Wypędzajcie wszystko co prędzej, co możecie mieć pod bronią, do Kongresówki” – pisał do Juliana Łukaszewskiego, komisarza rządowego Prus Zachodnich. W innym miejscu wyrzucał pruskim działaczom: „Bić się tym trzeba, co mieć można, nie można wybredzać i przebierać”. Ostatecznie termin przekroczenia granicy wyznaczono na 21 marca. „Na 4 wyznaczone punkty zborne stawiła się jednakże tylko połowa żołnierzy; jednych pochwytali Prusacy, innych sam Raczkowski rozpuścił do domów. W wyniku zamieszania Prusacy zagarnęli blisko 500 sztuk wyborowej broni palnej, nie licząc innych rekwizytów” – podsumowywał prof. Stefan Kieniewicz w monografii powstania. Do Królestwa wkroczył jedynie 100-konny odział, ale po stoczeniu dwóch potyczek, wycofał się na drugi dzień. Traugutt nie krył goryczy: „Chyba żeście zawczasu pogadali z sobą i każdy z was szedł z przekonaniem, że nic z tego nie będzie. W takim razie odkrywaliście tylko nędzną komedię przed obliczem umordowanej Ojczyzny”. Tego samego dnia w województwo płockie w okolicach Działdowa wkroczyć miał oddział liczący ok. 1200 powstańców pod wodzą doświadczonego i zasłużonego w poprzednich kampaniach dowódcy płk. Edmunda Calliera. „Tym razem nie zawiódł dowódca – wyprawę obezwładniła ziemiańska organizacja cywilna. Jednej kolumnie nie dostarczono broni, innej nakazano się rozejść, wielu oficerów nie stawiło się na miejsce zbiórki” – podsumowywał prof. Kieniewicz. Sam Callier wpadł w ręce Prusaków: „W Mrocznie nocleg zdawał się być jak najbezpieczniejszym. Położyłem się tedy na odpoczynek, którego jednak i tym razem użyć mi nie było wolno, gdyż zaledwiem zmrużył powieki, patrol strzelców pruskich, pełniących obowiązki żandarmów i policyantów, obsadził dom i sierżant wkroczył do pokoju sypialnego. Z tej matni ucieczka była niemożebną; chcąc nie chcąc, trzeba było zastosować się do położenia wcale nie miłego” – pisał w pamiętnikach. Granice przekroczyły ledwie dwa małe oddziałki – rozbite po kilku dniach. „Chińskie niedołęstwo obywateli i organizacji, tchórzostwo, zła wola ubezwładnili i zadali cios tej wyprawie” – gorzko podsumowywał próbę jeden z uczestników wyprawy.

Zobacz także

3 XI 1864

„Jako Polak dotknięty był petersburskim katarem politycznym, a nasłany z Petersburga do przygotowania przewrotu w prawodawstwie i sądownictwie” - pisał…

3 XI 1864

To byli ostatni powstańcy, którzy postanowili opuścić słynne powstańcze obozowisko polanę „Kwartę” i wrócić do domu. O fakcie powrotu 43…

1 XI 1864

By móc powołać Towarzystwo pomysłodawcy użyli fortelu. Tuż po upadku powstania praktycznie niemożliwe było utworzenie i zarejestrowanie jakiejkolwiek polskiej organizacji.…