Niektóre z rozdzielonych przez Dyktatora oddziałów stoczyły już niejedną pomyślną z najezdnikami potyczkę, dając ciągle dowody niezachwianego męztwa i na coraz rozleglejsze okolice rozszerzając groźne dla naszych ciemięzców powstanie. Pułkownik Dyonizy Czachowski z oddziałem około 300 ludzi, spotkawszy moskali dnia 20 marca, na drodze między Chmielnikiem i Rakowem, kierując się w Radomskie, w stoczonym boju pod Potokiem zmusił ich do ucieczki i tym sposobem dalszą utorował sobie drogę. – Pułkownik Cieszkowski dnia 21 napadnięty przez silny moskiewski oddział pod Zawierciem, przy Kolei Żelaznej Warsz.-Wied, odparł zwycięzko napad; w dalszym zaś pochodzie, zabezpieczając swoje tyły, spalił most pod Łazami. Dnia 27 oddział ten, coraz bardziej wzrastający, obozował w Działoszynie nad Wartą, o parę mil od Wielunia. – W okolicach Kielc, oddział z kilkuset ludzi złożony, niepokoi bezustannie kolumny i załogi moskiewskie. – Nieszczęściem jednak oddział brygadjera Śniechowskiego, oddzieliwszy się ku południowi, zaskoczony został przez pięćkroć liczniejszego nieprzyjaciela, będącego w sile kilku tysięcy piechoty, 6 dział i znacznej liczby kozaków i dragonów, przez którego party, zmuszonym został przejść w territoryum austryackie, gdzie złożył broń. Ścigająca go moskiewska kolumna popaliła i zrabowała po drodze w okolicy położone wsie i dwory, mianowicie: Wawrzeńczyce, Rudno, Tropiszów, Igołomię i inne; następnie rozkiełznano rabunkiem, pożogą i łatwym pościgiem, naruszyła ziemię sąsiedniego Państwa, wpadając do okręgu Krakowskiego do wsi Czulic i pod Karulów, gdzie kilku bezbronnych zamordowała, i strzelając do żołnierzy austryackich, kilku z nich raniła.