PODRÓŻ PO KALIFORNII. Powrót do San Francisco. - Miasta nadbrzeżne. Równo z brzaskiem dnia odpłynąłem z Morysville statkiem parowym. Woda na rzece Feather, lub Plume, jak ją nazywają Francuzi, bardzo opadła, ponieważ od sześciu miesięcy, nie było ani kropli deszczu. Oprócz tego wszyscy górnicy, pracujący w pobliżu, spuszczali do rzeki wszystkie pozostałości po przemyciu złota, woda więc jej była żółtawa i błotnista, a dno podnosiło się ciągle. Wszystkie te niedogodności mocno utrudniały żeglugę. Nasz statek, prawie płaski, nader mało zagłębiał się w wodzie, jednak siedzący na przodzie na wzniesieniu, retman, ciągle badał nurt rzeki, wypatrując głębsze miejsca. Często ponad wodą ukazywała się piaszczysta ława, czasem znowu zmarszczona powierzchnia nurtu oznajmiała o istnieniu podwodnej skały. Trzeba było pilnować się drogi z wielką przezornością, zboczenie bowiem o kilka stóp mogło osadzić nas na mieliźnie. Płynęliśmy więc z ostrożnością, o której trudno mieć wyobrażenie; retman i kapitan współzawodniczyli z sobą pod tym względem. W Europie przytaczają wiele anegdot o awanturniczych wybrykach amerykańskich majtków, o niedbalstwie żeglugi parowej w Stanach Zjednoczonych i nieroztropności mechaników na kolejach żelaznych. A wszystko to stąd powstało, że dwóch pijanych kapitanów poszło parostatkami na wyścigi na rzece Mississipi, albo że pękł kocioł parowy, lub też że wagon wyskoczył z relsów, jak gdyby podobne wypadki nie wydarzały się u nas i nie musiały koniecznie wydarzać się częściej u Amerykanów, którzy jedni mają tyle parostatków, lokomotyw i kolei żelaznych, ile ich ma cała połączona Europa, i których gazety ogłaszają natychmiast o najmniejszym wypadku. Wiele podróżowałem po Stanach Zjednoczonych, dyliżansami, kolejami żelaznemi i parostatkami i zawsze widziałem przedsiębrane wszelkie możebne środki ostrożności, jakie tylko zalecał zdrowy rozsądek. Zresztą postępowanie podobno jest zupełnie zgodne z zimnym i praktycznym charakterem Yankesów. Nigdy nie miałem żadnego wypadku, nawet podczas żeglugi po Feather River.