Wędrowiec, nr 79

Tekst na licencji CC-BY.
Tekst na licencji CC-BY.
Przeczytanie tego artykułu zajmie < 1 minutę
Autor: oprac. ŁS
7 VII 1864

Żony Mandaryna i jego matka. Wychodząc z sypialni Pan-se-Szena, po dokładnem obejrzeniu jej skarbów, zwróciliśmy się w stronę pomieszkania kobiet; bo i to miało w owym dniu szczęśliwym uchylić dla nas zasłonę. Podczas gdy przechodziliśmy przez piękny dziedziniec, czyli raczej ogród, wiodący do niego, usłyszeliśmy wychodzący z górnego piętra śpiew ładny i łagodny, podniósłszy oczy ku wylakierowanej i wymalowanej bogato wystawie, spostrzegliśmy w oknie, poza śliczną kratą z rzeźbionych bambusów, wdzięczną głowę kobiecą, nad którą się zwieszały wiotkie gałązki wzdychającej wierzby. Urocza ta istota pozdrowiła nas uprzejmem głowy skinieniem, i pozostała w oknie, nie przerywając swego śpiewu, podobna do słowika uwięzionego w klatce. Była to pani Li, prawna małżonka Pan-se-Szena. Od niej też zacznę opis złotopiórych ptaków, które otoczyły nas z gwarną ciekawością, zaledwie przestąpiliśmy progi rozkosznej ptaszarni mandaryna. Pani Li, córka wielowładnego ministra dworu Pekińskiego, uchodziła za jedną z najwytworniejszych piękności ziemi kwiatów. Drobna ta wątła istota przypominała gałązkę jaśminu kołysaną od wiatru; rysy jej, miłe i delikatne, miały wyraz uśmiechnięty i tęskny zarazem. Oczy jej, podobne do czarnych pereł, rzucały zpoza miękkiej rzęsów zasłony to omdlałe spojrzenia, to znowu iskierki figlarne. Pomimo dość ostrego zgięcia nosek jej ozdobiłby nawet twarzyczkę europejską. Jednem słowem, Pani Li łączyła w sobie arystokratyczną wytworność z wdziękiem, że tak powiem, dziecięcym. Istotnie miała ona w sobie coś dziecinnego, kiedy zasiadłszy, zwinięta w kłębek na dużem rzeźbionem krześle, i zwiesiwszy niedbale drobne nóżki, strojne w bransoletki i obute w pantofelki złotem wyszywane, bawiła się oskubywaniem wonnych kwiatów ajutanu, świergocąc wesoło jak ptaszek wśród pięknego ogrodu. Jakkolwiek z pozoru nic w niej nie przypominało powagi kobiety wyższego stanowiska, znać było jednak, że nawykła do rozkazywania, a to po pewnej kapryśnej niesforności, którą zdawała się wypowiadać niekiedy: jam tu pani nad wszystkiemi.

Zobacz także

19 X 1864

Wyroby szewskie w Dobrzyniu i Rypinie. Małe przemysła w drobnych naszych miasteczkach prowincyonalnych, istniejące dotychczas siłą tradycyi, dałyby się z…

18 X 1864

Przed kratkami sądu krajowego w Bernie Morawskiem toczyła się przez kilka dni rozprawa ostateczna, która zwabiała do sali posiedzeń doborową…

17 X 1864

Cisza zaczyna zajmować miejsce wzburzenia, które niespodziane przebudzenie się kwestji włoskiej, wywołało w prasie europejskiej. Parlament włoski za kilka dni…