Wędrowiec, nr 55

Tekst na licencji CC-BY.
Tekst na licencji CC-BY.
Przeczytanie tego artykułu zajmie 2 min.
Autor: oprac. ŁS
21 I 1864

Między podróżnymi, którzy w ostatnich czasach poświęcali się badaniu wnętrza Afryki, znakomite miejsce zajmuje Szwed Anderson, śmiały wędrownik po nieznanych dotąd krainach Damaras i Owambo, uczony geograf i zarazem namiętny myśliwy.  (…) Czytelnikom Wędrowca dajemy tu opis kilku myśliwskich przygód, z których można wnioskować o wielkiej energii i przytomności umysłu Andersona. Zastanawiając się nad niemi, mimowolnie przychodzą na myśl wyrazy innego podróżnika, kapitana Messum, że badaczowi Afrykańskich krajów głównie potrzebne są dwa przymioty: cierpliwość wielbłąda i odwaga lwa. (...) Płaszczyzna Kobi, na której przepędziłem kilka tygodni, obfitowała w słonie, lwy, nosorożce, zebry, i t. d. Giraffy były tu rzadsze, i tylko czasami ukazywały się o zachodzie słońca, nad brzegami jezior. Pewnego wieczora raniłem lwa. Na drugi więc dzień, ze wschodem słońca, wyszedłem by odszukać moją zwierzynę i jeżeli się uda, dobić. Po niejakim czasie rzeczywiście natrafiliśmy na lwie ślady, ale było ich takie mnóstwo, że widocznie przechodziło tędy całe stado. To dało nam wiele do myślenia. Podczas gdym pomiędzy temi śladami silił się rozpoznać trop lwa ranionego, krajowcy, towarzyszący mi, rzucili się nagle naprzód, a po niejakiej chwili, słyszałem już ich tryumfalne okrzyki. Sądząc, że znaleźli to czegośmy szukali, biegnę ku nim, lecz jakież było moje zadziwienie, gdy dobiegłszy do niewielkiej łączki ujrzałem, zamiast lwa zabitego, pięciu żywych. Trzech z nich opadło prześliczną giraffę, podczas gdy dwaj inni z roziskrzonemi oczami spoglądali na te śmiertelne zapasy. Był to dla mnie widok tak nowy, i zarazem przerażający, iż na chwilę zapomniałem nawet o własnej strzelbie. Tymczasem towarzysze moi, Buszmani, licząc na sutą dla siebie ucztę, z prawdziwym szałem rzucili się ku lwom, i przeraźliwym krzykiem, lub raczej wyciem, zmusili ich do opuszczenia zdobyczy i ucieczki. Giraffa, gdym się do niej zbliżył, leżała, zaledwie dysząc, na piasku; jeszcze kilka razy próbowała na próżno podnieść głowę; lecz wkrótce przedśmiertne drganie wstrząsało już jej ciałem. Biedne zwierze wyzionęło ducha; straszliwe lwy rozdarły jej pierś i poszarpały wnętrzności; kręgowe kości szyi miała zupełnie zgruchotane.

Zobacz także

19 X 1864

Wyroby szewskie w Dobrzyniu i Rypinie. Małe przemysła w drobnych naszych miasteczkach prowincyonalnych, istniejące dotychczas siłą tradycyi, dałyby się z…

18 X 1864

Przed kratkami sądu krajowego w Bernie Morawskiem toczyła się przez kilka dni rozprawa ostateczna, która zwabiała do sali posiedzeń doborową…

17 X 1864

Cisza zaczyna zajmować miejsce wzburzenia, które niespodziane przebudzenie się kwestji włoskiej, wywołało w prasie europejskiej. Parlament włoski za kilka dni…