W ostatnim numerze Przyjaciela pisałem wam, że w Płockiem, to głównie dokazują Kurpie naprzeciw Moskalom. Graniczą oni z Prusami wschodnimi od strony Sczytna, a są Wiarusy bez wyjątku, że to aż milo o nich posłuchać. Dla tego też nie zawadzi, cokolwiek wam o nich napisać, osobliwie zaś, co się tyczy ich zwyczajów, bo chociaż Polacy jak i drudzy, to różnią się jednakże nieco swemi obyczajami od innych, tak jak i w ogóle każdy kąt jakiego wielkiego kraju różni się czemśkolwiek przynajmniej od swych dalszych rodaków. Polski lud nie rad przyswaja sobie zwyczaje obcych, bo miłe mu przechowane zwyczaje swych ojców, co jednakże do Kurpiów to miło o nich powiedzieć, że tak drogo cenią dawne zwyczaje swych ojców, iż prawie nic jeszcze nie puścili z nich w zapomnienie. Kto ma w uczczeniu pamięć swych ojców, dziadów i pradziadów, temu Pan Bóg błogosławi już tu na ziemi. Widzimy to na Kurpiach, bo lud to silny i czerstwy, a co najlepsze, że nigdy nie zwątpią! jeszcze o swej ojczyźnie, bo zaufanie ma w swe od Boga mu dane siły. W obecnym czasie mamy wiele nazwisk okolic np. Kaszuby, Mazurzy itd., których znaczenia dojść dziś trudno, bo kilkaset lat takie nazwiska już istnieją, a więc kto wie z jakiej przyczyny powstały. Tak też i niejeden słysząc o braciach naszych Kurpiach, którzy krew z krwi, kość z kości ojców naszych pochodzą, zastanawia się, czemu to oni Kurpiami się nazywają. Nie chodzi nam tu wcale o nazwiska, bo wszystko nam jedno, czy to Burak, czy Kaszuba lub też Kurp, byle wiemy, że Wiarus, i to prawdziwy, który się zachowuje jako taki. Co jednakże do Kurpiów, to wiemy – bo któżby nie był o tyle ciekawym, by się o swoich nie miał interesować – wiemy mówię, iż oni noszą sandały na nogach ze skóry ale najwięcej z łyka zrobione, które w języku, tamtejszym ludowym kurpiami się nazywają.