„Niewiasta” nr 3

Przeczytanie tego artykułu zajmie 2 min.
Autor: oprac. ŁS
10 III 1863

Rzecz Artystyczna. TEATR. W minionym tygodniu mieliśmy trzy tylko przedstawienia. O Karlińskim Syrokomli granym po raz już trzeci mówiliśmy już dwakroć, moglibyśmy zatem pominąć go zupełnie w dzisiejszem sprawozdaniu naszem. Lecz przedstawienie to ostatnie nastręczyło nam jedną uwagę. Mimo wad, które dramatowi temu zarzucaliśmy jako dramatowi, nigdy przecie silniej jak tym razem nie wystąpiły jego prawdziwie piękne i wzniosłe myśli, z prawdziwie poetycznym polotem oddane. Bo te myśli serdecznie polskie w chwili właśnie bieżącej najdzielniej trafiały do serc naszych. To młode chłopię, z dziecka ledwie wyrastające, marzące już o poświęceniu, o męczeństwie, nie jestże to cudny a prawdziwy obraz tego ducha, który od kolebki do grobu, od dworu do chaty przebiega i krzepi pokolenie po pokoleniu społeczeństwo nasze. A ten ojciec, walczący między obowiązkiem narodowym a uczuciem rodzinnem, nie jestże to obraz prawdziwy u nas zawsze, podnoszący ducha i rozgrzewający serce? Polskie to pacholę oddała pna Biedrońska z uczuciem tak porywającem prawdą, że cała publiczność szczerze przyklasnęła artystce. P. Królikowski tę walkę polskiego bohatyra i ojca oddał z całym zapałem. Podnieść się jeszcze godzi grę pny Hofmann w roli matki, mianowicie w scenie, gdy dziecku ulubionemu czyta żywoty świętych; scenę tę oddała z serdeczna: bo prosta rzewnością. Dyrekcya stara się, o ile możności, wybierać sztuki polskie historyczne, odpowiednie chwili. Jeżeli nie zawsze wybór szczęśliwie wypadnie, winno temu po większej części ubóstwo naszego repertoaru w sztuki tego rodzaju. I tak grano jakieś nieszczęśliwe przerobienie dawnej Bronikowskiego powieści naśladującej dość niefortunnie powieść historyczną. Przerobienie to nosi tytuł: Granowski, ordynat na Zawieprzycach. Prócz nazwisk nie ma tam nic polskiego, a historycznego, i tyle nie ma nawet, co treść przesadzająca występki i okrucieństwa najmniej nam właściwe, raczej do jakiego romansu francuzkiego lub angielskiego à la Radcliffe należeć mogła, niżeli do dziejów polskich. Toteż w końcu utwór ten nie na dramatu nazwę zasługuje, ale raczej by go można było ochrzcić tragedyą komiczną, albo komedyą tragiczną. O grze artystów w takim razie nie ma nawet co mówić; najlepsza gra przepadnie, bo przedmiot cały widzów zainteresować nie jest w stanie. P. Królikowski gra w tej sztuce czarny charakter, i jak zwykle gra dobrze. Zrobilibyśmy mu tę wszakże skromną uwagę, że do oddania czarnych charakterów przesadne charakteryzowanie jest zbytecznem. Taki charakter artysta tak znakomity jak p. Królikowski potrafi przedstawić z przerażającą prawdą gry swojej, bez nosa zkarykaturowanego nadto widocznem ucharakteryzowaniem. Nastąpił w końcu tygodnia dramat czysto-uczuciowy: Scena za sceną p. Karola Pieńkowskiego. Jest to autor młody jeszcze, a utwór ten napisany znacznie dawniej, ma w sobie wszystkie zalety i wady wieku młodego.

Zobacz także

12 X 1864

Gmina miasta Brodów stara się o pozwolenie założenia u siebie gimnazyum realnego. Brody mają dotąd tylko szkolę niższą realną, a…

11 X 1864

Eksplozja pod Londynem. Pewien mieszkaniec Belwederu odległego o milę polską od magazynu prochu wysadzonego w powietrze, tak opisuje tę katastrofę:…

10 X 1864

Paryż 4 października. Pogłoska o zjeździe Cesarza Napoleona z Królem Pruskim w Baden, co do której robiono zastrzeżenia nie będąc…