– W Inwalidzie rossyjskim wydrukowano: Oto już z górą tydzień upływa, jakeśmy nie otrzymali, i dla tego nie udzielamy, żadnych telegramów o wojennych wypadkach tak w Królestwie Polskiem, jako też w nadgranicznych z niem Wileńskim i Kijowskim okręgach wojennych. Wiadomości, zawarte w przesyłanych stamtąd doniesieniach telegraficznych, dowodzą stanowczo, iż powstanie nie tylko w obrębach Cesarstwa, w których odezwała się rewolucja polska, ale też w samem Królestwie widocznie ucicha. Z resztą osłabienie powstania można było zauważać już z uprzednio ogłoszonych wiadomości, z których między innemi widać było, na przykład, iż w ostatnich tygodniach przywódcami band byli bardzo często już nie Polacy, lecz cudzoziemcy i przede wszystkiem Francuzi. Niepodobna nawet nie myśleć, iż jeśliby rewolucja polska nie imała silnego podtrzymania z zewnątrz, to, nie zważając na wszystkie rozgłosy europejskiej prasy o niebyłych zwycięztwach powstańców polskich, powstanie dawno by ustało i Polska uwolniła by się od wściekłości ludzi, którzy tak zuchwale narzucają większości narodu wcale im niewspółczującego powstanie przeciw swemu prawnemu rządowi. Same bandy mające choć cokolwiek znaczenia wojennego po większej części przybywają z zagranicy. Na pogranicznej linji galicyjskiej w stronie Wołynia i Podola, znowu poczęły ukazywać się powstańcy, i w nocy na 16 lipca, pod Milutynem przebrała się z Galicji na Wołyń dobrze uzbrojona banda Wiszniewskiego, która już została zniesiona. Przy pierwszej wiadomości o jej ukazaniu się, wysłano przeciw niej oddziały z Hrużkopola z Włodzimierza i z Wajmic. Oddział drużkopolski napadł i rozbił bandę koło Bubnowa, przyczem 50 powstańców zabito, 20 wzięto w niewolę i zabrano cały obóz; pozostali powstańcy rozbiegli się; ich chwytają i dostawują pojedyńczo.