Warszawa, 12 stycznia. Dzięki czynnym i roztropnym rozporządzeniom władz miejscowych branka rekrutów w Warszawie odbyła się w zupełnym porządku. Nigdzie nie stawiono oporu. Rekruci chętnie słuchali zaleceń urzędników i byli zupełnie godni dobrego obejścia się, które im okazywano. Lecz można było przewidywać, że w prowincjach rzecz ta nie odbędzie się tak spokojnie. Ajentom rządowym, na których włożony był obowiązek uskutecznić brankę, wypadało działać na znacznej przestrzeni, co zbyt komplikowało i utrudniało sprawę.
Wiadomości odebrane dziś drogą zwyczajną z d. 6-go (18-go) stycznia najzupełniej stwierdzają te przewidywania. O 8 wiorst od Warszawy, na drodze Mińskiej, zebrał się tłum sprzeciwieńców. Niektórzy byli uzbrojeni. Wkrótce się jednak rozsypali. Dwie drugie bandy, liczące od 400 do 500 ludzi, zgromadziły się w Błoniu, a takoż w okolicach Serocka i Pułtuska, z tem ażeby stamtąd posunąć się do lasów Kampinoskich i Nasielskich. Jednakże naczynają już one cierpieć od zimna i z braku żywności. Z rozkazu Wielkiego Księcia Namiestnika natychmiast zostały przedsięwzięte należyte środki. Do pomienionych miejscowości wysłane były oddziały wojska, które przejdą kraj ruchomemi kolumnami. Prócz tego otrzymaliśmy następujące depesze telegraficzne: […] Banda, która się zgromadziła w lesie w okolicach Błonia, przeszła przez Wisłę w zamiarze połączenia się z inną krążącą w lasach nasielskich. Przypuszczają, że liczy w sobie do 1000 ludzi. Posłane zostały wojska, ażeby ją otoczyć. Czterdziestu bezbronnych zbiegów zostało wziętych w niewolę.[...] Bandy na prawym brzegu Wisły wzmagają się. Mające broń jaką taką. Przeciwko nim wysłany został półk. W mieście nic nowego. Wszystko spokojnie.