Sąd Policji Prostej Okręgu i miasta Warszawy Wydziału Igo - W dniu 4 Stycznia n. s. roku bieżącego około godziny 8 wieczorem, na gruncie wsi Czyste, pod Warszawą położonej, zamordowany został bez żadnej widocznej przyczyny, przez sprawców w rękach sprawiedliwości zostających, człowiek nieznanego imienia, nazwiska i pochodzenia, który po zamordowaniu w skutek uderzeń ciałem twardem w głowę nastąpionem, był powieszony na nizkiem drzewku. Człowiek ten ubrany był w kapotę watowaną z kitaju ciemnego, z guzikami czarnemi prunelowemi otoczonemi obwódką brązową, w kamizelkę brązową w paski i spodnie ciemne letnie. W pobliżu jego leżała czapka sukienna watowana z daszkiem, oraz części szalika włóczkowego koloru białego z czerwonym mieszanego, którego jedna znajdowała się zawieszona na szyi zamordowanego. Całe ubranie było zniszczone i wskazywało niezamożny stan posiadacza. Człowiek ten był wzrostu wysokiego, dobrze zbudowany, lat 30 kilka mieć mogący, włosów ciemno-blond, wąsów błąd, oczów niebieskich, małego zarostu bez faworytów, nosa miernego przy końcu rozszerzonego a nie płaskiego. Znaków szczególnych nie miał, oprócz tego, iż pokrycia ogólne na palcach były zgrubiałe, jak to bywa u ludzi klassy wyrobniczej. Podając o wypadku tym do wiadomości publicznej, wzywa się każdego, ktoby mógł mieć jakie bąć wiadomości dotyczące imienia, nazwiska i pochodzenia zamordowanego, aby pospieszyć zechciał z udzieleniem takowych bąć tutejszemu Sądowi lub najbliższemu swego zamieszkania.- Podsędek, Assesor Kollegjalny, J. Kwiatkowski. (…) Pomimo licznych odezw do szanownych Właścicieli Omnibusów, które (mówiąc między nami) poszły jak groch na ściany, ośmielam się i ja z jedną jeszcze wystąpić, nie mając wszakże pretensji, aby poszła jak groch na talerz. Owóż pożądanem by było, by PP. Właściciele, chcieli, nie mówię mogli, boć to wręcz bardzo prosta pojąć, że gdzie sześć osób w lecie, w cienkich ubraniach usiąść może, tam w porę zimową w szopach, niedźwiedziach i innych futrach i watowych strojach, w żaden sposób pomieścić się nie mogą, bez przypomnienia sobie beczki śledzi szczelnie pakowanej. Wczoraj właśnie byłem świadkiem, jak w połowie drogi, na Nowym Świecie, musiał wysiąść jakiś Pan z omnibusu, gdzie już było pięć osób, aby miłosierny, a waleczny Konduktor, mógł wtłoczyć dwie potwornie okrynolinowane Damy.