Po długim przez całą noc Sobotnią i rano nazajutrz deszczyku, zajaśniała i pogoda, przeplatana wszakże w ciągu pierwszego święta przed wieczorem, grzmotami i błyskawicami, a odżywione drzewa i kwiaty nowem życiem zabłysły. Każdy też chętnie spieszył używać świeżego powietrza, już to do ogrodów Saskiego i Krasińskich, już do Alei i Ogrodu Botanicznego który pomimo przekształcenia się swego zwłaszcza w oddziałach szkółek, dosyć jeszcze w drugiej części przedstawia miejsca do użycia przechadzek. Szkoda tylko, że zarząd tego pięknego ogrodu jest do ciągłych użalań się na niektóre osoby odwiedzające takowy. Z okoliczności bowiem wzmianki, o ucięciu sobie gałązki bzu zamiast łamania drzewa znaleźli się amatorowie, którzy rzucili się z zapałem na te prześliczne bzy chińskie, aby je po dawnemu łamać dla uwicia sobie bukietu. Okoliczność ta dowodzi najlepiej, jak przyjętem jest u nas prawo własności publicznej. Zarząd ogrodu czyni wszystko co może aby to tyle ulubione od publiczności miejsce postawić na odpowiedniej mu stopie. Przedsięwzięta budowa studni, postępuje ciągle i w razie jej ukończenia będzie prawdziwą dogodnością dla przechadzających się zmuszonych dziś szukać szklanki wody, aż w dolnym źródle ogrodu. Cała szkółka rzadkich osobliwości, tak kwiatów jak roślin zupełnie przekształca się na nowo ale z tem wszystkiem Zarząd życzyłby sobie, aby w zwiedzających natrafiał na pomoc, nie zaś na przeszkody. […] Onegdaj nawiedzony był dosyć Czerniaków, i gdyby nie deszcz ranny, który wielu przeszkodził do tej pobożnej pielgrzymki, jeszcze więcej zebrałoby się pobożnych do uczestniczenia w Nabożeństwie odpustowem odbywającem się w miejscowym Kościele na cześć Ś-go Bonifacego.