BRAZYLIA. JEJ SPOŁECZNOŚĆ, OBYCZAJE I KRAJOBRAZY Murzyn miejski daleko znośniejszego używa losu jak bracia jego wiejscy. W Bahia, Pernambuko i w Rio-Janeiro, trzech wielkich stolicach niewolnictwa, ulice rynku i portu zapchane są temi istotami o czarnej i świecącej skórze, dźwigającemi cięższe roboty tych ludnych grodów. Ponieważ dozór fedora niepodobnym jest przy takiej robocie, właściciele puszczają niewolników samopas, za codzienną opłatą jednego milreis (złp. 4 gr. 25), które religijnie przynoszą po skończonym dniu. Warunek ten wcale nie obarcza Afykana: wstrzemięźliwy i mocny, staje przy wejściach do portu, do komory lub przy wielkich składach, wszędzie gdzie trzeba zdejmować, ładować, i przewozić towary, i zarabia niekiedy do 10 milreis dziennie, (50 złp.) Kiedy uzbiera sobie odpowiednią ilość, idzie do swego seniora, w ręce ma pulares, obejmujący cenę wykupu i w imieniu prawa domaga się wyzwolenia. Plemię czarne w Brazylii, jak i gdzie indziej, rozpada się na rozmaite odnogi. Murzyni z nadbrzeża Minsa, kolor wyjąwszy, mają cechę plemienia kaukazkiego: czoło wysokie, nos prosty, usta mierne i niewielkie, twarz owalną, kształty atletyczne, wszystko objawia w nich silną i pojętną naturę; oko i wargi tylko zdradzają zmysłowość, jaką ustrój anatomiczny zdaje się naznaczać całemu etiopskiemu szczepowi. Wolne z tego plemienia indywidua ciągle dają niewątpliwe dowody wyższych zdolności. Widziałem rzemieślników, majtków, kupców, księży, lekarzy, adwokatów, murzynów, którzy zdaniem miejscowych nawet ludzi, śmiało mogli ubiegać się we wszystkich zawodach z białymi. Do tego to dzielnego plemienia należeli owi królowie Sudanu, co długie lata władali w państwach tej ogromnej krainy. Wszakże i w Brazylii murzyn Henriques Diaz, tak sławny w dziejach portugalskich, męztwem, dzielnością ducha i wojskowemi zdolnościami zmusił króla don Joao IV, że go mianował jenerałem i ozdobił orderem Chrystusa.