- Piszą nam z Kreuznach (prow. Nadreńska) pod dniem 23 b. m. i r.: Codziennie jeszcze do tutejszych wód przybywają cierpiący, mianowicie jak w tym czasie na kąpiele. Rozjechało się też po ukończeniu kuracyi już wiele osób udając się do morza to jest Ostendy i Boulogne sur mer. Z ziomków naszych w Kreuznach są rodziny następujące: pp. Wosińscy, Gąsiewska i Wysoccy z Warszawy, Jks. Pastor z Kalisza, pani Piotrowicz z powiatu Piotrkowskiego z panną Stawianowską i parę innych osób; - najwięcej jest rodzin francuzkich. W ogólności zjazd tegoroczny nader liczny, a z tego powodu życie drogie jedzenia wcale niesmaczne. Z hotelów najpierwszym zdaje się być Hotel Angielski. Miejscowość tutejsza nie szczególna, góry małe i kto chce uprzyjemnić sobie pobyt w Kreuznach ten w poblizkie okolice podążać musi. Tężnie Kreuznachskie są takie jak Ciechocińskie; oddalone o ćwierć albo może pól mili, stanowią najprzyjemniejszy spacer dla goszczących, zwłaszcza, że powietrze tu wyborne i do oddychania przez lekarzy zalecane. Kto amator podróży wodnej rzeczką tam płynąć może. Dziwnem jest, że gdy z innych stron skarżą się na brak pogody, na deszcze ustawiczne, my mamy czas najpiękniejszy, od miesiąca kropli deszczu nie spadło a nawet upały przykrzyć się zaczynają. Monotonność życia, brak zabaw, wielu skłania z przebywających do robienia odleglejszych wycieczek jak np. do Moguncyi, Ems, Wiesbaden, lub Homburga, w czem koleje żelazne wielkie stanowią ułatwienia, odwrotnie, z powyższych miejsc przybywają goście dla zwiedzenia Kreuznach. W Ems, jak zwykle rok rocznie, bardzo wiele znajduje się rodzin polskich. Od soboty mamy tu świetny jarmark; szałasy, marjonetki, menażerye tanzbodeny (sale do tańca u nas przez lud „tancbudami“ nazywane), w których przez dzień cały kręcą się i wywijają. Wszystko to niezwykle ożywia miasto. Dziś jarmark kończy się, bo jest trzydniowym.
