Ostatnie wiadomości. Tak w Paryżu, jak w Londynie coraz więcej pogłosek o prawdopodobieństwie upadku ministeryum Palmerstona. Times w sprawozdaniu giełdowem z 13go mówi: „Konsole dzisiaj spadły do 89 7/8; jest to najniższy kurs jaki miały w ciągu ostatnich lat dwóch, z wyjątkiem chwilowego ich spadnięcia na początku lutego b.r., kiedy z powodu rozpoczęcia wojny w Księstwach spadły do tejże samej ceny. Z otwarciem giełdy stały 90 7/8, do 90 ¼, ale pogłoski o możebnym upadku gabinetu, z powodu kwestyi duńskiej poufnie puszczonych, spowodowały spadek etc.” Nie wiadomo, czy pogłoski paryzkie na tem tylko źródle się opierały, czy też na lepszych: to pewnem jednak, że w sferach finansowych zwłaszcza, krążyły one bardzo mocno i oddziaływały niekorzystnie. W Paryżu jednak przypuszczano, że w razie upadku, Palmerstona. władza nie wyjdzie z ręki wigów, ale się dostanie Clarendon-Granrille. Według korrespondencyj zaś londyńskich, upadek Palmerstona oddałby władzę torysom. Gazeta Kolońska utrzymuje, że torysowie drą się do władzy bardzo usilnie i że w tym celu za narzędzie używają Danii, podtrzymując ją w oporze i zasypując obietnicami. (...) Pogłoska to mało prawdopodobna; Dania i bez tego musi się trzymać polityki oporu, zrobiła już i tak ważne ustępstwo, zgadzając się na linię Szlei, dalej dobrowolnie zajść jej trudno. Dyplomaci zresztą duńscy mają zbyt wiele doświadczenia, by postępowanie swe kierowali wedle jakichś wątpliwych obietnic - stronnictwa, które jest jeszcze tak od władzy dalekiem. To prawda, że gdyby do 26 czerwca konferencye nic nie zrobiły, gdyby wojna na nowo się zaczęła, co pociągnęłoby za sobą zerwanie narad, dni gabinetu Palmerstona są policzone. Gabinet na zapytania opozycyi coraz bardziej staje się milczącym, coraz bardziej niczem ją zbywa: znak to, że się czuje w trudnem położeniu.