Berlin, 13. Lutego. – Korespondent berliński pisze do Gazety Wrocławskiej: Nord deutsche Allg.Ztg., organ p. Bismarcka mówi we wstępnym artykule o kwestyi interwencyi, co następuje: »Przed kilku dniami wystąpiliśmy z zaprzeczeniem przeciw jednej z tutejszych gazet, która twierdziła, że z Paryża uczyniono przedstawienia gabinetom w Wiedniu i Berlinie, aby zapobiedz interwencyi okazać się mającej za konieczną. Gdyby taki przypadek mógł się wydarzyć, nie znajdujemy się w tem położeniu, abyśmy przywiązywali wielką wagę do tych przyjacielskich i sąsiedzkich propozycyj, choćby one pochodziły z nad Sekwany lub ztamtej strony kanału. Nawet nowo założone przedsiębiorstwo wielkiego mocarstwa nad Po (neuetablirte Grossmachtsgeschaft) postawiłoby nas zimnymi. Bo polska kwestya sama przez się wymaga ścisłego trzymania obu mocarstw niemieckich z Rosyą, a to powiększyłoby jeszcze ściślejsze stosunki, gdyby zagraniczna polityka starała się pokrzyżować owo przymierze. Przy kwestyach atoli wszelkiego rodzaju, które dziś zajmują europejską dyplomacyą, nie łatwą jest rzeczą przypuścić, aby zagraniczne jakiekolwiek mocarstwo za stosowne poczytać mogło dla swoich interesów, tak dobitnie przypomnieć trzem wielkim mocarstwom solidarność ich interesów. Korespondent berliński na to czyni uwagę: nie wiemy, czy to jest rzeczą dobrą, w tej chwili, tak przemawiać, – jak to czyni organ ministeryalny. Tymczasem nie poczytujemy za tak niebezpieczne powstanie polskie; gdyby się ono miało tak rozszerzyć, iżby rząd rosyjski sam nie był wstanie go potłumić, to kwestya interwencyi nabrałaby jeszcze wielkiego znaczenia. Wówczas nowo założone przedsięwzięcie wiel. mocarstwa mogłoby przeważnie odciągnąć Austryę od solidarności trzech wielkich mocarstw wschodnich. A gdyby Anglia i Francya rzeczywiście chciały spoinie wystąpić, – wówczas nie obawiamy się wprawdzie niczego, ale poczytujemy podobne występowanie za niewczesne.