Berlin, 23 Marca. - Piszą z Rinkenis do Nat. Ztg. pod dniem 20 bm.: strata nasza w bitwie z d. 17 bm. i szturmie przypuszczonym na Oster i Wester Duppel (wsie położone przed szańcami dupelskiemi) może przenosi 100 ludzi. Nie zostaje to w żadnym stosunku do strat duńskich, które wynoszą w samych jeńcach blisko 300 ludzi, między nimi jeden ranny oficer od sztabu i kilku kapitanów. Mieli oprócz tego 300 poległych i rannych. W d. 18 bm. przybył duński parlamentarz względem pogrzebania poległych. Zezwolono na to i przedłużono później zawieszenie broni na 4 godziny. Szturmem na wieś Duppel kierował dowódzca 60 pułku piechoty podpułkownik Hartmann. Kilkakrotnie szła piechota na bagnety i niemal dom przy domu, raczej ruinę po ruinie brano szturmem. Po raz pierwszy widzieliśmy z zaciętością walczących Duńczyków. Liczba wojska walczącego z sobą była niemal równa. Prusacy nie dawali pardonu, bo zdarzyło się w poprzedniej bitwie w dniu 17 bm. że Duńczykowie złożywszy broń i podniósłszy ręce, z szybkością błyskawicy chwytali za broń i na zbliżonych strzelców na 25 kroków dawali ognia. Z 35 Duńczyków, którzy tego się dopuścili, żaden nie pozostał przy życiu. Podpułkownik Hartmann postrzelonym został w prawą nogę a jednak nie opuścił pola. Lazarety w Broakerze, Rinkenis itd. przepełnione są rannymi, chorych z nich wywożą do Flensburga. Teraz we wsi Duplu stoi pułk 64, a krańcowy łańcuch stoi pod samemi szańcami. W niektórych punktach nie są dalej oddalone posterunki pruskie od szańców, jak na 750 kroków. Alnoer, 21 Marca. - Co dzień ponawia się bombardowanie. Od wczoraj ryczą działa z bateryi frontowej. Szańce nr. 1 i 2 słabo odpowiadają. Dagbladet powiada, że pruskie działa zdemontowano, ale to polega na złudzeniu, mimo olbrzymich dział duńskich, z których sypią ogień na pruskie baterye. Wczorajsza kanonada była jedną z najzaciętszych. Książę Fryderyk Karol uradowany bliskim podsunięciem się posterunków, przysyła im co wieczór rumu, sera i tabaki. Dla oficerów ponczowej essencyi. Z obozu wydalono wszystkich korespondentów dziennikarskich, ponieważ wielu z nich dopuściło się niedyskrecyi. Jednego korespondenta Timesa pozostawiono, który umie zachować granice.