Królestwo Polskie. Warszawa, 14. Lutego. - National Ztg pisze między innemi: gdy tu oddawano się nadziei, że rząd moskiewski porzuci na koniec system zarówno przez ludzkość, jak rozum potępiony, cały świat wyszedł z illuzyi w skutek tego, co tu dokonała Moskwa. Dowódzca powstańców Józef Jankowski, kochany przez lud, jak mało który z jego towarzyszów, szanowany nawet przez niektórych Moskali do wysokiego stopnia, umarł onegdaj na szubienicy, jak jaki złoczyńca, gdy poprzednio już raz Moskale dla niego wystawili szubienicę, ale ją rozebrali, obawiając się, że w skutek powieszenia przez nich walecznego męża, żaden Polak nie przybędzie na bal, który Berg jako konieczność w te czasy postanowił wyprawić. Tymczasem rozrzucili Moskale bajkę po Warszawie dla ukojenia umysłów, że mają zamiar ułaskawić Jankowskiego, ponieważ on mając w ręku kilku wyższych oficerów moskiewskich, zamiast wziąść zemstę na nich za popełniane okrucieństwa, odesłał całych do obozu moskiewskiego. Nawet w takich przypadkach okazuje się bizantyńska przebiegłość Moskwy i wyrachowanie, chcieli balować z Polakami, a więc zawiesili powieszenie Jankowskiego na dwa tygodnie. Dz. Powsz. jako organ moskiewski podaje w powodach powieszenia Jankowskiego, że od Lutego r. p. 40 razy potykał się z Moskalami. Co do tego punktu prawdę powiedzieli, że walecznie potykał się jako żołnierz i jako człowiek, nigdzie nie okazał się białym niedźwiedziem lub panterą, które wszystko żyjące na około siebie rozdzierają i rozszarpują. Owszem Jankowski w swych odezwach zawsze najszlachetniejsze uczucia objawiał i upominał Moskwę, aby się upamiętała w pastwieniu się nad najszlachetniejszym narodem pod słońcem, który nie przebiegał tysięcy mil, aby ujarzmiać, mordować i okuwać w kajdany ludy dalekie, lecz niósł sam najszlachetniejszą i bezinteresowną pomoc Niemcom w Wiedniu przyciśniętym przeciw pohańcom i nadstawiał pierś swoją dziczom tatarskim i muzułmańskim ruszającym na Europę.