Warszawa, 19. Listop. – Dzisiejszy urzędowy organ moskiewski zamieszcza na wstępie pożegnanie w. księcia Konstantego z wojskami w Królestwie, z którego następujące ustępy, jako charakterystyczne podajemy dosłownie: „Nieprzerwany szereg zwycięstw otrzymanych przez was nad polskimi powstańcami, okrył nową chwałą oręż rosyjski i znowu dowiódł że wojsko rosyjskie w zupełności pojmując świętość swego obowiązku zawsze gotowe jest poświęcić się dla dobra drogiej ojczyzny. Pogardzając wszelkiemi przeszkodami i poddając się z godnem zaparciem siebie możliwym stratom, waleczne wojska zwróciły na siebie najwyższą uwagę ubóstwianego przez nas cesarza. Mnie przypadł szczęśliwy udział świadczenia o sławnej służbie waszej cesarzowi i ojczyźnie”. Oddawszy w tych słowach hołd »sławnej« służbie wojska z którem tęskno mu się rozstać, jako „drugą rodziną, prawdziwą pociechą i ulgą wśród trudów i prób«, zachęca je Konstanty do nowych czynów waleczności »pod dowództwem nowego ich zasłużonego zwierzchnika.” Zasłużony ten zwierzchnik, jak Berga zowie Konstanty, wzrasta codziennie w większą sławę u Moskali i podobnie jak Murawiew, odbiera w dowód wdzięczności i uwielbienia z rozmaitych stron carstw a powinszowania telegraficzne, za które dziękując, wszelkich sił dokłada, by zaufaniu położonemu godnie odpowiedzieć. To też znajdujemy dzisiaj znów nowe wyroki śmierci, nowe szubienice. I tak na rozkaz Berga przeprowadzono wziętego w niewolą dowódzcę powstańczego Orlika z twierdzy Modlina do Przasnysza, by tamże wykonać na nim wyrok śmierci. W Radzyniu 6 b. m. powieszono szlachcica Zabielskiego, w Łomży 7 b. m. 2ch żandarmów narodowych Dominika i Trzcińskiego, w Łęczycy 9 b. m. „zbrodnia stanu” Franciszka Owczarka. Wreszcie w Warszawie powieszą pojutrze na stoku cytadeli młodzieńca Józefa Piotrowskiego, ponieważ wedle urzędowego moskiewskiego dziennika, okazał się winnym przemieszkiwania w Warszawie i w rozmaitych miejscach w Królestwie pod zmyślonem nazwiskiem i należenia do organizacyi narodowej, w której zajmował urząd organizatora miasta Warszawy, i własną ku temu pieczęcią, która była zachowana u panien Zofii i Celiny Waszkowskich, wysłanych za karę w głąb Rosyi, znaczył swe rozkazy werbunkowe do oddziałów powstańczych.