Warszawa, 11. Listopada. – Dziennik Pow. zamieszcza krótkie sprawozdanie ze śledztwa tajnego prowadzonego z Ammera, Dąbrowskiego, którzy na jenerała Trepowa zamach uczynili. Całe opowiadanie jest widocznie tendencyjne, a szczególniej w opisaniu sceny z duchownym , który miał od sprzysiężonych przysięgi odbierać w szopie, zwłaszcza w te czasy, gdzie stróżów poustawiano po wszystkich domach, pilnujących, aby coś szczególnego nie działo się w obrębie zabudowań dozorowi ich oddanym. Pięciu sprzysiężonych, ksiądz, szopa, to rzeczy podpadające pod oczy, dalej całe opowiadanie wypadku na wiarę, bo nikogo nie było przy śledztwie toczącem się tajemnie w głębiach cytadeli. Z powodu tej tajemnicy, z powodu niedopuszczenia nikogo do śledztw toczących się, nikt nie wierzy sprawozdaniom sądów tajnych wojennych. Ale cóż się Moskwa troszczy, powiesi biedaków młodych jutro przed teatrem o godzinie 10. i koniec na tem. Dom, w którym była cukiernia Grunerta, około którego napadnięto Trepowa został skonfiskowany przez Moskwę. Kalisz, 11. Listopada. – W skutek poniesionej klęski przez księcia Witgensteina w okolicy Włocławka, ciągnie Moskwa ze wszystkich stron na obławę, aby się zemścić na hufcu polskim, który się gracko spisał. Ztąd poszło kilka rot piechoty, 2 szwadrony huzarów i artylerya pod dowództwem jenerała Belgarda. Dotąd przecie nie otrzymano żadnej wiadomości o spotkaniu. – Dochodzą nas z różnych stron Litwy wieści, że oddziały nasze na Żmudzi w kowieńskiem, trockiem, wiłkomierskiem i jeziorskiem przygotowują się do zimowej kampanii, zasilają się w ludzi, konie, amunicyę etc. Lecz nasze stanowisko jest przykre. W Inflantach otoczeni z dwóch stron Moskwą, oddzieleni w części nawet od Żmudzi kawałkiem Kurlandyi, nie mamy punktu oporu i pomocy, trudniej nam jak innym orężnie wystąpić, a w razie niepowodzenia nie ma gdzie cofać się chwilowo.