Gaz. Moskiewska zamieszcza między innemi taki ustęp z opisu Warszawy: »Warszawa odżyła w całej pełni życia, jaka właściwą jest wielkim miastom. Posiada teatr francuski, posiada wybornych akrobatów w Dolinie Szwajcarskiej; posiada muzykę jedną w ogrodzie Saskim, drugą w Łazienkach. Wszędy natłok publiczności; lecz więcej niż gdziekolwiek publiczność spieszy tłumnie do dworca kolei żelaznej warszawsko-petersburskiej. Modna ta przechadzka sprowadza za każdym razem 4 do 8000 osób. I tam bywa muzyka, ale innego rodzaju: są to płacze, łkania i jęki. - Przechadzka owa, owa rozrywka, - nazwijcie ją jak chcecie - zowie się pożegnaniem z deportowanymi więźniami. Niezbyt to dawne czasy, jak agitatorowie zaprowadzili tę modę. Chociaż dzień naznaczony na wysyłkę orszaku deportowanych trzymany zawsze bywa w tajemnicy, wszelako za każdym razem cała Warszawa wie o niem już nocy poprzedniej, a zaraz od 4ej rano przystęp do dworca kolei zapełnia się ściśnionym tłumem. Nie więcej naraz wywożą, jak kilkadziesiąt osób, a jednak tysiące przybywa żegnać je. Policya zdaje się nie dawać na to baczenia.« My nie potrzebujemy robić jakichkolwiek uwag nad tym obrazkiem, tak dalece jest on wymownym; lecz nie uszedł on baczności obcych dzienników, a jak go oceniają, poznać to z następujących słów Journal des Debats z d. 11 b. m. »Otóż nie brakuje niczego do pięknego obrazu. Jaki wdzięk, co tu uczucia, ile dobrego smaku! to istna sielanka. Po tem wszystkiem, któż śmie zaprzeczyć, że się Warszawa nie bawi i że radość, szczęście nie wróciły wraz z powrotem spokoju, sprawiedliwości i wolnością pod administracyą ojcowską?« Co do liczby zaś wywożonych osób, którą Gaz. Moskiewska podaje tylko na kilkadziesiąt - chociaż i to strasznym jest kontyngensem, bo co tygodnia wybieranym z pośród ludności - to jednak wiadomą jest rzeczą, że nigdy mniej nad paręset osób nie wywożą, a zwykle dwa i trzy razy więcej. Dnia 9 Sierpnia wywieziono ich przeszło 500. Potwierdzi to Danz. Ztg.