Królestwo Polskie. - Podajemy ustęp z mińskiej korespondencji do Wileńskiego Wiestnika, mówiący o korzyściach i niekorzyściach dzisiejszego stanu na Litwie. »Doczekaliśmy się nareszcie, my Rosyanie zamieszkali w Mińsku, tej szczęśliwej chwili, że, wszedłszy do cerkwi prawosławnej, można powiedzieć: tutaj pachnie Rosyą prawosławną. (!) W Mińsku prawosławnych cerkwi (oprócz domowej biskupiej, szpitalnej, seminaryjnej cmentarnej) jest tylko dwie: ś. Piotra i Pawła i ś. Katarzyny. Bywało, jak przyjdziesz do prawosławnej cerkwi na mszę, to ci smutek ogarnie serce. Gdyby nie żołnierze z różnych oddziałów wojsk składający garnizon Mińska, to cerkiew byłaby niemal pusta. Kilku urzędników, dwie lub trzy ich rodziny, żony i córki miejscowego duchowieństwa, i otóż wszystko. Teraz zupełnie inaczej, cerkiew pełna prawosławnego ludu różnego stanu, a dam i dzieci tyle - żeby śmiało można pomyśleć, że to nie Mińsk, lecz Kostroma lub coś podobnego w tym rodzaju. W ogóle, gdziekolwiek spojrzysz, uderzy cię w oczy na każdym kroku zupełny przewrót. Bywało, na ulicach, na publicznych spacerach, w rządowych kancelaryach i w zakładach naukowych innego języka nie usłyszysz, tylko polski; a teraz często zdarzało mi się słyszeć, jak młodzież gimnazyalna mówi do siebie po rosyjsku na ulicy. Słyszysz i uszom swoim nie uwierzysz! Piszący te wyrazy, sam był ogłoszony za szpiega za to, że często wypowiedział Polakom gorzką dla nich prawdę i nosił kaszkiet z gwiazdką. Teraz o tem ani myśleć! W ogóle żyjemy teraz w Mińsku życiem wcale nie tak trwożliwem, jak przed rokiem lub dwoma latami. Lecz we wszystkiem dobrem bywa i złe; i my też jesteśmy obowiązani nie ukrywać go. Oddając słuszność kwaterującemu tutaj wojsku, zmuszeni jesteśmy wypowiedzieć bez żadnej ubocznej myśli, że niektórzy z oficerów postępują sobie względem swych spółziomków, t.j. Rosyan nie zupełnie po rycersku i nie można do nich zastosować francuskiego wyrażenia »noblesse oblige«.