Odwrót Duńczyków zrobił w Paryżu silne wrażenie. Półurzędowe dzienniki zaczynają przemawiać silniej. Pays i France piszą, iż tym odwrotem sprawa staje się coraz trudniejsza. Pays mówi: „Postępy armii austryjacko-pruskiej czynią położenie dyplomatyczne coraz zawikłańszem. Nie podobna aby gabinety wiedeński i berliński nie były umówiły się tajemnie na wszelkie możliwe następstwa wojny duńskiej. Nie podobna również uwierzyć, aby w tej kwestji nie miały osobistych celów, aby po wielkich ofiarach poczynionych zadowolniły się w końcu narzuceniem królowi duńskiemu zobowiązań zachowania traktatu londyńskiego, zawartego na korzyść dynastii duńskiej. Z depeszy zresztą, którą p. Bismarck do lorda Russela wystosował, można wnioskować, że Prusy zażądają wynagrodzenia. Plan, który gabinetom wiedeńskiemu i berlińskiemu przypisują, a wedle którego ma być Dania na korzyść Prus poćwiertowaną nie jest więc bez podstawy, jak to niektóre austriackie dzienniki jeszcze dziś utrzymują. Co powiedzą Anglia i środkowe państewka niemieckie, jeżeli ten plan przyjdzie do skutku? Widać z tego, iż kwestia księstw Nadelbiańskich zamienia się w kwestię europejską. Ciekawe są oświadczenia lorda Palmerstona w Izbie gmin parlamentu angielskiego. Na posiedzeniu d. 8. b. m. interpelowany przez lorda Cecil względem obwoływania księcia Augustenburgskiego panującym w Szlezwiku, odpowiedział, iż Anglia przesłała do Berlina przedstawienia w tym względzie, uważając proklamacje tego rodzaju pod opieka wojsk pruskich, za złamanie danego przy rozpoczęciu kampanii słowa. Rząd pruski odpowiedział, iż nie zgadza się z temi proklamacjami i że wystąpi przeciwko nim w Szlezwiku. W Holsztynie sprzeciwiać się temu nie może, albowiem księstwo to stoi pod kontrola Rzeszy.