O stanowisku stronnictwa unii w Ameryce, w kwestyi niewolnictwa powiada Times. „Republikanie kwestyę niewolnictwa tak samo jak i inne, wyzyskiwali dla zachowania władzy i powodzenia politycznego swemu stronnictwu. Nie można zaprzeczać, że mieli w swych szeregach nawet fanatycznych abolucyonistów; ale z tego nie można wnosić, że jeden odcień przejął swą myślą całą massę stronnictwa, lub w istocie z powodu swej siły uzyskał przewagę. Długi czas p. Lincoln sądził, że będzie mógł wyzyskać abolucyonistów, przyjął ich zasady jako nową pomoc w ogniu walki i zużytkował ich działalność. Przed kilkoma tygodniami posunął się nawet do oświadczenia stanowczo, że zniesienie niewolnictwa, na równi z przywróceniem związku, musi być niedostępnym warunkiem pokoju. Jednakże było to mylne wyrażenie poglądu Północy, skoro bowiem jego odpowiedź posłom Południa została ogłoszoną, gubernator Seymour bez ogródki przeciwko niej wystąpił i zupełnie przeciwne zasady puścił w świat. „P. Lincoln, mówił on, uważa wiele rzeczy jako wyżej stojące niż Unia; my stawiamy Unię na czele.” Jest to odrzuceniem wprost warunku postawionego przez p. Lincoln i oświadczeniem, że demokraci chcą walczyć nie przeciw niewolnictwu, ale za Unię. Ale ta okoliczność czyni to oświadczenie ważniejszem, że przeciwne stronnictwo oświadczenie to uważa za wyrażenie popularnej, zwycięzkiej polityki. Skoro tylko konwencya w Chicago wyrzekła swe zdanie, pośpieszył cofnąć słowa swego prezydenta, a zamiast obstawać za zniesieniem niewolnictwa, naśladować tolerancyę i demokratów, oświadczył, że może i nadal takowe istnieć. P. Lincoln i jego gabinet potrzebują poparcia ludu. Wyobrażali sobie, że takowe uzyszczą przez wykrzykiwanie na niewolnictwo i dlatego wykrzykiwali. Wypadki w Chicago wszelako wykapały, że stoją oni po stronie niepopularnej i dlatego natychmiast zrobili zwrot.