Proces Poloków w Berlinie. Dokończenie sprawozdania z trzydziestego czwartego posiedzenia w d. 6. września. Obżałowany Zyg. Niegolewski, właściciel dóbr, brat obżałowanego dra Władysława Niegolewskiego jest podług oskarżenia w pugilaresie Działyńskiego nazwany lustratorem powiatu bukowskiego i śremskiego, i miał przyjąć ten urząd jak to się pokazuje z dwóch notatek, znalezionych także w owym pugilaresie. Pierwsza notatka tyczy się jego nominacji, druga zaś mówi o dodatkowej instrukcji, co mogło być napisane dopiero gdy się Z. Niegolewski oświadczył, iż przyjmie ten urząd. Więcej nic nie wiadomo o jego czynnościach w celach tajnego stowarzyszenia. Lecz oskarżenie wnioskuje tę czynność z poufnych stosunków obżałowanego z współobżałowanymi Łąckim i Molinkiem. Obżałowany zaprzecza, jakoby miał w jakikolwiek sposób brać udział w sprawach politycznych, zaprzecza, aby był lustratorem i powiada, że dopiero z oskarżenia dowiedział się o tych dwóch notatkach w pugilaresie Działyńskiego znalezionych. Obżałowany utrzymuje, że nie otrzymał owej dodatkowej instrukcji i zwraca na to uwagę, iż przy rewizji u niego odbytej nic podejrzanego nie znaleziono. Obżałowany zaprzecza, iż stał w ściślejszych stosunkach z panem Łąckim i Molinkiem, gdyż tylko w interesach porozumiewał się z nimi. Następuje jeszcze przesłuchanie obżałowanego Ferdynanda Molinka, inspektora gospodarczego z Uściecic, gdyż ci trzej obżałowani do jednej niejako kategorji należą. Obżałowany jest obok Łąckiego zapisany w pugilaresie Działyńskiego jako komisarz bukowskiego powiatu i jemu także miano nadesłać dodatkową instrukcję. Molinek wypiera się wszelkiej winy; powiada, że Działyńskiego wcale nie zna, o instrukcji nic nie wie, i w ogóle nie mieszał się wcale w polityczne sprawy. Przesłuchania te trwają bardzo krótko; na wniosek obrońcy uchwala sąd puścić na wolność obżałowanego Łąckiego, Zygmunta Niegolewskiego i Molinka.