Paryż 14. lipca. Dziś wszystkie pisma, każde ze swojego stanowiska, oceniają trudne położenie monarchy w Belgii, który przez swoją roztropność na powszechne poważanie zasłużył. Dwa stronnictwa dzielą Belgów. Stronnictwo liberalne, które opierając się na karcie zasadniczej, chce za jej pomocą ugruntować pomyślność mieszkańców; drugie stronnictwo nazywają Francuzi klerykalnem, my jemu nadajemy nazwę: ultramontańskie. To stronnictwo kładzie na pierwszem miejscu przywilej hierarchji kościelnej, na drugiem niepodległość i swobody. Szczególniejszem, nieprzewidzianem przez prawodawcę zdarzeniem, Izba podzielona na dwa równe obozy, nie może obradować. Jak wyjść z tego chaosu? Według karty zasadniczej co lat dziesięć, należy obliczać ludność i w stosunku do jej wzrostu, powiększać liczbę deputowanych. Chciał rząd to obliczenie przyspieszyć, i tym sposobem kilku nowych deputowanych i kilka przychylnych głosów pozyskać. Co robią ultramontanie? Opuszczają Izbę prawodawczą. Brak kompletu nie pozwala obradować. Nie dostawało jednego głosu. Posyłają po deputowanego, który dla słabości zdrowia udał się do wód; a ten, jakeśmy to w liście poprzednim, przypuszczali, umarł w drodze, a z nim umarł spodziewany komplet, spodziewana większość. Zapyta kto, dlaczego na to zwracamy baczność czytelników gazety; czy Belgia i jej bezrząd obliczać należy? Trzy tu są okoliczności do zauważania. Belgia posiada ideał karty zasadniczej (…) Co za tryumf dla zwolenników rządów despotycznych, jeżeli będą mogli powiedzieć: „że rząd oparty na wszechwładztwie ludu, niepodobny. To jedno. Belgia stała się schronieniem wolności druku. Ci, którzy swoich uczuć, swoich myśli w innych krajach ogłosić nie mogli, tam mieli wolne, niekosztowne pole. Jeśliby król Belgów był przymuszony uciec się do środków wyjątkowych, (coup d’etat,) sąsiednie państwa dopominać się będą o ograniczenie druku, a może i zniesienie praw. przytułku, (droit d’asyl ), to drugie. Ale najważniejsza, że w tem niepatryotycznem postępowaniu, ultramontanie zadają cios hierarchii kościelnej.