KRÓLESTWO POLSKIE.
Warszawa, 23 listopada. Przedwczoraj wykonano znów karę śmierci przez powieszenie na Józefie Piotrowskim, o którego aresztowaniu przed kilku tygodniami donosiłem, egzekucya odbyła się na stoku cytadeli. Piotrowski pełen zdolności, niezmordowanej pracy i poświęcenia, popadłszy w ręce Moskwy, mimo tortur mu zadawanych, nikogo nie skompromitował. Z gubernii augustowskiej dochodzą nas wiadomości najokropniejsze o postępowaniu barbarzyńskiem wysłańców Murawiewskich. Wsie i miasta wyludnione jak po przejściu Tatarów, wiele majątków ziemskich zniszczonych zupełnie, a często z ziemią zrównanych, lasy popalone, słowem, toż samo zniszczenie, co na Litwie. Jenerał Bakłanow przybywszy do Łomży, rozkazał urzędnikom w mundurach galowych stawić się przed swojem mieszkaniem, i tam powtórną rozkazał wykonać przysięgę na wierność carowi, a gdy obecny temu podprokurator sądu poprawczego Antoni Troczewski przedstawił mu, że już raz przysięgę wykonywali, oburzony tem stwierdzeniem satrapa publicznie skatować go kazał. Zdaje się, że Murawiew niezadługo wtargnie do samejże Warszawy, bo rządy swoje rozpościera już po gubernii warszawskiej. W zeszłym tygodniu przybył do naczelnika i powiatu stanisławowskiego w Mińsku, miasteczka o 5 mil od Warszawy odległego, jakiś praporszczyk i wezwał go do zdania służby w jego ręce, okazując mu swą nominacją na ten urząd przez Murawiewa podpisaną. Naturalnie, że naczelnik pan Rzymski wezwaniu temu nie chciał zadość uczynić, przedstawiając owemu praporszczykowi, że powiat stanisławowski nie należy do zarządu Murawiewa; kiedy jednak praporszczyk oświadczył, iż w razie dłuższego oporu, użyje władzy wojskowej i wyeksmituje naczelnika, pan Rzymski widział się zniewolonym ustąpić i przybył do Warszawy z zażaleniem do komisyi spraw wewnętrznych.