Jeszcze słówko drobne o wielkim człowieku wileńskim. Jest nim bez zaprzeczenia hr. Eustachy Tyszkiewicz, uczony archeolog i prezes komisji archeologicznej w Wilnie. Że wielki to człowiek, świadczy o tem popiersie gipsowe niemal w każdej księgarni się znajdujące. Uznając swoje na polu wiedzy krajowej zasługi, Eustachy Tyszkiewicz sam sobie kazał odlać to popiersie. Dobrze zrobił, że uprzedził innych w tej mierze, bo wątpić należy, czyby go był kto uprzedził – chyba może Murawiew. Jedna z korespondencyj warszawskich „Czasu” przed kilku miesiącami doniosła o tem, że Eustachy Tyszkiewicz znajdował się na uczcie danej przez Murawiewa i wychylił puchar za jego zdrowie, puchar krwią męczenników przepełniony. Podły! Innego wyrazu nie mamy, do określenia tego człowieka. Kto z daleka tylko przypatrywał się i wiedział o nim, mając go tylko za uczonego, ten może się zdziwił, przeczytawszy powyższą wiadomość. My wyznajemy, żeśmy się nie zdziwili wcale, wiedzieliśmy bowiem parę szczegółów o jego życiu prywatnem, nacechowanem demoralizacją, […] hr. Eustachy Tyszkiewicz jest znanym w literaturze naszej przeważnie, jako autor „Listów ze Szwecji”, w których czytamy o wielu ważnych spostrzeżeniach i odkryciach […] na polu archeologji. Książka ta kilku tomowa, trzeba przyznać, jest dość ważną w swoim zakresie. Ale po napisaniu jej, Eustachy Tyszkiewicz spoczął na laurach i nic więcej uczonego nie wydał. […] Stan muzeum wileńskiego, pod jego kierownictwem zostającego, dosyć smutny. […] Dość, jeżeli powiem, iż w sali muzeum starożytności przez kilka lat stał żubr wypchany. Wiele trzeba było wniosków ze strony członków komisji, aby utwierdzić w prezesie to przekonanie, że skóra litewskiego zwierza nie ma związku z rzeczami starożytniczemi. Wreszcie co do osobistej charakterystyki Eustachego Tyszkiewicza, możemy to za rzecz pewną powiedzieć, iż jest pijakiem, a z powodu mnogości długów żydzi wileńscy nie uznają w nim godności prezesowskiej.