KORESPONDENCJE. Kraków d. 31. sierpnia Codzienne wypadki i zajęcie się sprawą powstania polskiego nie pozwalały nam zajmować się rzeczami, także naszego życia dotyczącemi się, pomimo, iżeśmy ich nie zostawili odłogiem w przeglądzie stanu wewnętrznego naszego miasta. Myślimy tu o teatrze, który jako narodowa instytucja nie powinien upadać wtedy, kiedy sprawa narodowa w ogóle zaczyna coraz lepiej stawać. Owoż nagradzając nasze dotychczasowe o teatrze krakowskim milczenie, poświęcamy mu dzisiaj słów parę, zwłaszcza, że on nas wczoraj serdecznemi słowy krakowskich flisaków pożegnał ze sceny. Dyrekcja pana Pfeifra skończyła się wczoraj. Nową objął pan Miłaszewski, pomimo życzeń i wyraźnie objawionej woli obywateli Krakowa, przemawiających za p. Królikowskim. Towarzystwo więc dawniejsze pana Pfeifra, grywające na naszej scenie do teraz przez 5 miesięcy pod kierunkiem Królikowskiego – rozprósza się, i nie wiemy, co się z niektórymi jej członkami stanie, chociaż nas ich los obchodzi, jako dobrych znajomych naszych, i prawdziwie przyjemnych na scenie artystów. Słyszeliśmy iż p. Miłaszewski angażował dopiero parę osób z tego towarzystwa, nie wiemy jednak, co się stanie z ulubionym Karolem Królikowskim, którego talentu nie potrzebujemy już tutaj podnosić i zachwalać – z p. Józefem Baranowskim, który w ostatnich czasach w czarnych charakterach i w wodwilu okazał wiele zdolności i postępu, z p.Wolskim, któremu należnych pochwał publiczność nigdy nie szczędziła, i długo Wasila z Halszki pamiętać będzie – nie wiemy nareszcie co się stanie z wieloma paniami, których dotąd wcale nie poangażowano. Sądzimy jednak, iż nowa Dyrekcja pamiętać zechce o tem, że zaczynając pracę narodową w Krakowie, nie należy udaremniać i poniewierać dawnemi i uznanemi zasługami, zdobytemi w tej pracy, chyba iżby ta Dyrekcja nie była czem innem jak egoistyczną spekulacją, czego się jednak po niej spodziewać nie chcemy.