Rozpocznę od wiadomości należącej do strasznej, krwawej a obszernej kroniki opisującej mordy i barbarzyństwa rosyjskie. Szesnastu ludzi konnych, jadących za rekwizycjami ścigani już przez kozaków, przybyli nadedniem d. 5 marca na odpoczynek do folwarku Szydłowina pod Patrykosami w okolicach Siedlec, tam chcąc odpocząć zamknęli się w stodole i w oborze. Ledwo zasnęli, o godzinie 6 ½ rano wpadł liczny bardzo oddział kozaków, otoczył cały folwark i dał ognia. Powstańcy nie widząc ratunku przed przemagającą siłą, poddali się i broń oddali kozakom. Kozacy ledwie broń odebrali, wydali przeraźliwe krzyki radości i poczęli wyciągać bezbronnych ze stodoły i obory na pole, oziminą zasiane za stodołą o 50 kroków i tam każdemu kazali rozebrać się do naga i z ręcznej broni do nich strzelali. Niedobitych cięli pałaszami po piersiach, po plecach i rozrzynali im brzuchy. [...] Żołdactwo zaś, popełniając te mordy, z wściekłością i z szatańską uciechą komenderowało glosami powstańców: „Panowie kosyniery, pikiniery naprzód albo „hurra na Moskali itd. Gdy Jaśka lokaja wyciągnęli i rozbierali go, mówili „a ty, wot, oficer, my cię oporządzimy. [...] Wszyscy zamordowani przez tych moskiewskich Kanibalów byli to młodzi ludzie, sześciu od razu skończyło życie (Jednemu zabrali 11,000 złp.). Pięciu pokaleczonych chciało szukać ocaleniu w ucieczce, trzech z nich od kul padło, a dwóch cudem znikło. Zabiwszy ofiary, spalili stogi słomy, siana i zabudowania folwarczne, i przypadli do mieszkańców wynoszących rzeczy z domu, w którym nikt zabity nie został z łaski Boga, chociaż Moskale w okna i do ludzi strzelali. Po dokonaniu mordów, odzywali się: „patrzcie, to wasza krew polska, pijcie ją; my tak wszystkich Polaków wyrzniemy [...]. Ciała zabitych, obnażone, złożywszy na wozy, zakryli je słomą i zawieźli do o 2 mile odległych Siedlec, gdzie przedstawiwszy jenerałowi, odebrali podziękowanie za zwycięstwo i obietnice nagrody.