Paryż 10 czerwca. Onegdaj spotkał Cesarza przypadek, który mógł go na niebezpieczeństwo narazić. Wsiadłszy na jeziorze w Fontainebleau na łódkę, jakiej zwykle w Holandyi używają, chciał Cesarz sam stojący wiosłować bez towarzysza. Popłynął i na środku przechyliwszy się, wypadł z łodzi w wodę, kilkanaście stóp w tem miejscu głęboką. Umiejąc wybornie pływać, natychmiast wynurzył się i dążył ku brzegowi. Puściły się zaraz inne łodzie w pomoc: jedna z nich z natężoną gorliwością, lecz nie dość zręcznie kierowana, przeszła ponad nim, ale Cesarz wydobył się i dostał się na brzeg, a oprócz zmoczenia żadnego szwanku nie poniósł. Obawiano się aby przy dolegliwościach jakim podlega, przypadek ten nie wywołał ich znowu, lecz wczoraj zupełnie czuł się zdrowym. (…) Podług ostatnich wiadomości z Tunis nadeszłych, powstanie coraz groźniejszą przybiera postać. Władza Kasnadara zachwiana, i tenże zdaje się przygotowywać do opuszczenia Tunis z 49 milionami, które nagromadził i z owym tejemnym traktatem zawartym z Anglią, o którym dawniej nadmieniłem. Korespondent paryski do Indipendance Belge wspomniał był o tabakierce wysadzanej brylantami, którą pierwszy minister Deja miał p. Drouyn de Lhuys nadesłać, a ten ją zaniósł Cesarzowi, i z jego rozkazu miano ją Kasnadarowi zwrócić. Opowiadanie to nie jest dokładne. Pierwszy minister tunetański pod pozorem odwdzięczenia się za opiekę rozciągnioną nad dwoma synami jego u jednego z tutejszych profesorów p. Desjardin umieszczonymi, zapowiedział w istocie pewnej osobie opiekującej się nimi, (...) nadesłanie darów składających się z pewnej liczby kobierców, medali starożytnych i tabakierki drogiemi wysadzony brylantami. Osoba ta pospieszyła z oświadczeniem do Cesarza, ża kobierce małej będące wartości, zachowa, medale złoży w bibliotece cesarskiej, a tabakierkę odeśle. Cesarz pochwalił jej zamiar. Tak się też stało.