W żadnej wojnie tylu dowodzących nie zginęło ile w obecnej. Brak dobrych oficerów jest ogromny, strata więc ich jest tem boleśniejsza. Dołęga, oficer pełen talenta, na Żmudzi dowodząc, stoczył nieszczęśliwą potyczkę i został ranny; do pewnego więc czasu nie będzie czynny. O Narbucie donoszą, że poległ. Jest to nieoceniona strata, a Litwa straciła dwóch dzielnych dowódzców; gdyż niewątpliwie dwie postacie wybiły się tam nad inne: Narbut i Dołęga (to ostatnie nazwisko pseudonim). Broni na Litwie jeszcze większy brak niż u nas i temu należ przypisać, że nie powołają całej ludności pod broń, która z niecierpliwością oczekuje tego powołania. W Garwolinie, oddziałek naszych aresztował burmistrza, który przeszłego roku przyaresztował trzech akademików, a w tym roku był czynnym pomocnikiem tego kozaka, który lżył kobiety i rewidował wszystkie przejeżdżająca osoby. Przybyły obywatel z Płocka, mówił mi, że wczoraj rano Moskale rozstrzelali jenerała Zygmunta Padlewskiego, Naczelnika sił zbrojnych województwa Płockiego, zwycięzcę z pod Myszyńca. Mówił sam dalej, że radzono Padlewskiemu, ażeby odwołał się do łaski na zasadzie ukazu amnestyjnego, nie chciał tego uczynić i zginął młody, dzielny i utalentowany wojskowo człowiek. W historyi obecnego ruchu, jest to jedna z mocniej zarysowanych indywidualności; strata jego jest bolesną. Podkomendni jego, postanowili kompensantę, za śmierć Padlewskiego, chcą zabić trzech jenerałów rosyjskiech, ale nie skrycie jak go zamordowali Moskale, ale w boju. Później podamy dokładny jego życiorys. Rodem był z Ukrainy, służył w rosyjskiej gwardyi, emigrował, był profesorem w szkole polskiej w Genui; potem przybył do Warszawy, gdzie czynnym był bardzo i wreszcie zginął jako męczennik od moskiewskiej kuli w ofierze za ojczyznę.