W pośród gwaru i zamętu spraw ludzkich zabiera dziś głos kościół Chrystusów. A słucha go świat cały, bo obchodząc zmartwychwstanie Boga-człowieka, ogłasza największą uroczystość i zarazem najważniejszy w dziejach ludzkości wypadek. Uroczystość największą, bo dokonanie odkupienia, tryumf prawdy nad śmiercią w imię wiary, nadziei i miłości, najwyższe zwycięztwo sprawiedliwości na ziemi. Wypadek najważniejszy, bo przez ten tryumf i to zwycięztwo na ruinach pogaństwa i niewoli wznosi się chrystyanizm i wolność. W epoce, jak obecna, gdzie się odbywa przeobrażenie społeczeństwa, a zatem każda kwestya, każdy spór tak wybitnie społeczną przybiera barwę, ważniejszym jest niż kiedykolwiek obchód pamiątki tego zdarzenia, będącego początkiem i podstawą naszej cywilizacyi. Gdyby potrzeba było dowodu na to, że społeczność nasza jest chrześciańską, dosyć byłoby rozważyć powszechność tego obchodu. Począwszy od stolicy chrześciańskiego świata, od Rzymu, gdzie w tej chwili sto dział wtóruje Ojcu świętemu przy błogosławieństwie Urbi et Orbi, aż do chaty biednego misyonarza ukrywającego się w Chinach lub Japonii, wszędzie powtarzają Alleluja. Jeżeli Wschód nieco później z okrzykiem tym się łączy, to rzecz kalendarza, ale nie wiary. Lecz gdzie tylko cywilizacya chrześciańska dosięgła, tam wszędzie wiara w Zmartwychwstanie do głębi serca poruszą. Do tej wiary tyle wiąże się nadziei, tym ona koi boleści i tak gorącą wywołuje miłość, że na próżno zaprawdę sili się tu i owdzie zimny sceptycyzm zaprzeczać powątpiewaniem tego boskiego w cywilizacyi naszej źródła. Chcieć zaszczepić w społeczności naszej zwątpienie w boskość jej Założyciela, w potęgę krzyża, osłabić wiarę w Zmartwychwstanie, jest to chcieć cofnąć ją w przedchrześciańskie czasy, w Stary testament lub politeizm, a raczej pod pozorem postępu wepchnąć jeszcze na drogę niszczącego wszystko ateizmu.