Wspomniałem już kilka razy o uzbrajaniach się w górnych Włoszech, tudzież o bacznej uwadze, jaką tu na nie zwracają w mniemaniu, że to, co się dzieje nad Padem i Mincio, uważać można za barometr do osądzenia polityki gabinetu tulleryjskiego. Barometr ten coraz bardziej spada, i chociaż jeszcze nie zupełną niepogodę, zawsze już zmianę wskazuje. Dla tego robią się już przygotowania na wypadek wojny, która chociaż nie z tej strony wywołana, nastąpić by mogła w skutek obecnych zawikłań na północy. Korpus obserwacyjny pod dowództwem jen. Petiti został wzmocniony; w krajach prowincyą Emilią niegdyś stanowiących gromadzi się drugi korpus pod jenerałem Sonnaz, a liczba wojsk włoskich w krajach do posiadłości austryackich przytykających wraz z rezerwami i załogami wynosić ma, przynajmniej nominalnie 150,000 ludzi. Przygotowania i uzbrajania się włoskiego rządu mają być tego rodzaju, że w razie potrzeby w krótkim czasie wystawić może 170,000 czynnego wojska, nie licząc w to potrzebnych załóg na południu i na wybrzeżach północnych Włoch. Wobec takich przygotowań zarządza rząd tutejszy odpowiednie środki, wprawdzie nie na tak wielki rozmiar, bo też tego nie potrzebuje mając ów potężny czworobok forteczny, który w każdym razie powstrzymać zdoła możliwe napady, a zarazem stanowi podstawę całej linii obronnej. (…) Hamburg 3 marca. Donoszą z Kopenhagi: Minister Monrad oświadczył w Izbie wyższej Rady państwa: Jeżeli wyżsi oficerowie niezadowoleni są z oddalenia jenerała de Meza, to wolno im podać się o uwolnienie. Najłagodniejszem obejściem się z jenerałem Meza było uwolnienie go bez pensyi. Jak donosi Dagbladet, król początkowo wzbraniał się dać dymisyę jenerałowi i że z tego powodu groził kryzys ministeryalny. Kiel 2 marca. Deputowani miasta wysłali dzisiaj podanie do komisarzy związkowych, przedstawiając konieczność śpiesznego zwołania stanów holsztyńskich.