Odłączywszy się od Romana Rogińskiego, wrócił Walenty Lewandowski z Aleksandrem Szaniawskim w 80 ludzi z Grodzieńskiego na Podlasie, i tu w okolicach Białej i Łosic począł powiększać swój zastęp i niepokoić nieprzyjaciela. W pobliżu Białej rozlokowana była kompania rewelskiego pułku, strzegąca trzech mostów i szańców podmostowych pod Woskrzenicami i Zalesiem dla zachowania komunikacji między Białą a Brześciem.
Lewandowski, odbiwszy najpierw sześciu rekrutów z gminy Łosic, uderzył na ową kompanię, okopaną między wałami. Przeszedłszy w oddaleniu przez rzekę, zaszedł Lewandowski od strony Białej pod same szańce. Z okrzykiem, wśród ciemnej nocy, powstańcy rzucili się na nieprzyjaciela. Napad był tak dzielny, że cała prawie kompania rosyjska została zniesiona i zaledwie 30 ludzi ocaliła kompania kostromskiego pułku, zdążająca z pomocą. Wśród rannych ciężko Rosjan było trzech oficerów. Lewandowski poniósł bardzo małe tylko straty, a zyskał prawie całą broń rozbitej kompanii.