Dłuższą przerwę w działaniach wojennych, od czasu opuszczenia Województwa Sandomierskiego przez Mariana Langiewicza, przerwało wystąpienie nowozorganizowanego w okolicy Chinowa oddziału Władysława Turkiettego, liczącego kilkuset ludzi. Przeciw temu oddziałowi wyruszyły trzy kolumny rosyjskie. Były to dwie kompanie piechoty z trzema armatami z Dęblina, dwie kompanie piechoty z Radomia, oraz kompania piechoty, szwadron huzarów i 150 kozaków ze Zwolenia.
Oddział powstańczy, zajmując silną pozycję, tak dzielnie przyjął pierwsze natarcie, że nieprzyjaciel, dawszy tylko dziewięć strzałów z dział, zaprzestać musiał dalszego ognia armatniego, gdyż stracił dwóch oficerów i większą część obsługi dział z powodu celnego ognia strzelców polskich. Nastąpił bój zacięty, który trwał przez trzy godziny, wskutek którego Rosjanie uciekli w nieładzie, to przerzedzani skutecznym ogniem strzelców, to nacierani przez nieustraszonych kosynierów, chłopów z pod Wilanowa i Piaseczna.
Rosjanie stracili w tej potyczce blisko 50 ludzi, których zdążywszy tylko zebrać na jednym miejscu, zostawili na pobojowisku. Rannych na ośmiu furgonach zawieźli do Kazimierza. Po stronie powstańców poległo sześciu ludzi, między nimi jeden z najdzielniejszych strzelców Babski - obywatel miasta Warszawy, który sam obu oficerów artylerii strzałami z koni pozsadzał. Rannych mieli powstańcy trzech z tych jeden zmarł.