Tegoż dnia co pod Wartą, V pluton dowodzony przez Jana Dębskiego został zaatakowany we wsi Strachanowie przez rosyjską kompanię piechoty i 50 kozaków. Dębski cofnął się w stronę lasu i zająwszy wzgórze na jego krańcu położone, silnie utrzymywanym i celnie kierowanym ogniem nie dopuścił nieprzyjaciela do siebie.
Rosjanie cztery razy liczniejsi, rozdzielili się na dwie kolumny. Jedna pod osłoną kozaków, pozostających u wzgórza, utrzymywała w szachu strzelców powstańczych, druga zaś rzuciła się w bok w celu zajęcia tyłu. Dębski spostrzegłszy ten manewr i obawiając się otoczenia, wykonał odwrót na lepszą pozycję i w tym celu zajął dom w Zadąbrowiu, który postanowił uporczywie bronić.
Rosjanie rażeni celnym ogniem, nie śmieli atakować zabudowań lecz racami zapalili dom. Wśród pożaru i nacierającego nieprzyjaciela ani dowódcy, ani żołnierzy nie odstąpiła odwaga i przerżnęli się z bagnetami w ręku przez szeregi rosyjskie, a zmrok położył koniec walce. Rannych Rosjanie dobijali. Strata oddziału wraz z dobitymi wynosiła 13 ludzi zabitych i czterech rannych, reszta ocalała. Straty Rosjan były znaczniejsze.