W dalszym pochodzie Edmunda Calliera niedaleko Soboty, na jego tyłach ukazała się jazda rosyjska. Callier ze sztabem wpadł do miasta, polecając oddziałowi zboczyć z drogi w pole. Mimo wyraźnego rozkazu kapitana Henryka Laurego kolumna nie usłuchała, lecz uchodziła drogą słysząc za sobą strzały kozaków. Widząc pierzchających, Callier wrócił do oddziału i stanąwszy na brzegu lasu, wraz z kapitanem Laurym chciał uderzyć na nieprzyjaciela. Lecz cała kolumna, złożona z 50 jazdy, wpadła w gęstwinę, gdzie się rozbiła na dwie części, które się niebawem połączyły w Jankowicach. Strat w ludziach prócz tych, którzy z koni pospadali, oddział nie poniósł. Po złączeniu się ruszył Callier do Złakowa Kościelnego.