Mimo Dobrowoli, ruszył Walery Wróblewski ku Kołonnej. Tam Aleksander Ostrouch zaopatrzywszy się w żywność, wrócił do oddziału, który na wiadomość, że Rosjanie zewsząd go otaczają, pospiesznie cofnął się do puszczy, a idąc mimo młyna Pieśca, a następnie przez rzadkie lasy stanął w ostępie straży Horbacz pod Rudnią. Pod wieczór, gdy pikiety dały znać o podejrzanym ruchu nieprzyjaciela, rozesłano rozjazdy, ale prawie równocześnie rozległy się wokoło oddziału strzały i pięć trąbek zagrało do ataku.
Nie było czasu formować się do boju. 180 zmęczonych powstańców nie mogło stawić oporu otaczającemu ich zewsząd nieprzyjacielowi. Przez jedno miejsce tylko wolne od Rosjan rzucili się wszyscy spiesznie, parci bagnetami. Jan Geniusz-Mikusiński z garstką ludzi znajdował się w najgorętszym ogniu i został odcięty. Przysłuchując się strzałom nieprzyjacielskim, rozproszeni krążyli między Rosjanami, starając się zebrać. O świcie, nawołując się głosem naśladującym wilka, zebrał się oddział w uroczysku Mościszczu na stanowisku Gustawa Strawińskiego, również osaczonego zewsząd przez Rosjan, gdzie już się znalazł i Geniusz-Mikusiński, odcięty wieczorem. Stąd Wróblewski ruszył ze swoimi ku Borkom, wzywając Strawińskiego, by nie rozpuszczał oddziału. Lecz Strawiński nie usłuchał, rozpuścił ludzi i wraz z Janem Kołłupajłą wyjechał za granicę.
Wróblewski, wróciwszy znowu do puszczy, ruszył na błota powiatu kobryńskiego, gdzie (około 18 września 1863 r., gdyż mniej więcej w pięć dni po wymknięciu się pod Rudnią) pod Iłoskiem w uroczysku „Turos“ rozesłał swój oddział drobnymi partiami w celu działania po całym województwie. Po dwóch dniach zdawszy pozostałych przy nim 40 ludzi Okińczycowi, udał się we dwóch z Ignacym Aramowiczem na zreorganizowanie oddziałów bielsko-sokolskich. Nie znalazłszy ich śladów, udał się do Warszawy w zamiarze zebrania oddziałów litewskich na terytorium Podlasia, dokąd przybył z nominacją na Naczelnika Wojennego Województwa.