Z organizujących się w zaborze austriackim, w nocy z 29/30 października 1863, równocześnie trzy partie powstańcze miały wkroczyć na teren walki, mianowicie na Wołyń i w Województwo Lubelskie. Jedna z nich rzeczywiście też przeszła kordon i ruszyła pod Poryck, druga pod Brodami nie zeszła się, trzecia, dowodzona przez Antoniego Pallfyego („Alladara”), w dwóch partiach pod Liskami i Nowosiółkami wkroczyła w Województwo Lubelskie, aby się posunąć ku Mirczom celem połączenia się z Michałem Heydenreichem "Krukiem", stojącym niedaleko Kryłowa.
Już 30 października jedna z tych dwu partii po kilku strzałach danych do kozaków, rozsypała się i uciekła z powrotem za kordon. Na wiadomość o przejściu oddziału przez kordon, wyruszył z Łaszczowa, rosyjski major Kozłowski na czele trzech kompanii pułku aleksopolskiego, plutonu dragonów i 18 kozaków w kierunku Radkowa, gdzie 31 października o godz. 9.00 rano, złączywszy się z seciną kozaków, zaczepioną poprzedniego dnia przez rozpierzchły oddział, przywitany został w lesie pod Radkowem ogniem piechoty powstańczej, która jednak, nie wytrzymawszy ataku, uciekła w głąb lasów i za kordon bez komendy, a z nią Pallfy.
Z nielicznej konnicy ośmiu jeźdźców odkomenderowano na rekonesans, ale i z tych sześciu uciekło zaraz, a tylko dwóch - Wiktor i Aleksander Zdanowicze, odstrzeliwując się pewien czas podjazdowi kozackiemu, ostatecznie uciekli także do zaboru austriackiego, gdzie większą część niefortunnych powstańców Austriacy rozbroili.