Wróciwszy z wycieczki do Dąbrowy, dowiedzieli się Zygmunt Padlewski i Władysław Cichorski o zbliżaniu się rosyjskiego dowódcy Mikołaja Wałujewa, który z czterema kompaniami, 300 kozakami i dwoma armatami postępował za nimi. Opuścili więc Myszyniec i zajęli pozycję o kilometr pod miastem, gdzie zaatakował ich Wałujew. Podczas walki ogniowej Padlewski otrzymał wiadomość o zbliżaniu się nowej rosyjskiej kolumny z Ostrołęki, wobec czego wysłał jedyną swą rezerwę z podpułkownikiem Karolem Fryczem na drogę do Ostrołęki.
Tym samym w ten sposób osłabiony liczebnie, począł cofać się pod ogniem dział Rosjan, którzy zauważywszy wysłanie rezerw, z całą siłą natarli na pozostałą część oddziału powstańczemu ku Surowemu, atakując przez kozaków na przestrzeni trzech kilometrów. Zająwszy wreszcie dogodną pozycję, porwał Padlewski kosynierów i pochwyciwszy ich sztandar, poprowadził do ataku. Kosynierzy żwawo rzucili się naprzód, dobiegli na 20 kroków do nieprzyjaciela, lecz ostatecznie byli zmuszeni cofnąć się, a z nimi cały oddział ruszył ku Chorzelom, nie ścigany przez Wałujewa. Straty w tej walce, która trwała około sześciu godzin, wynosiły 10 zabitych, wśród których znajdował się dzielny dowódca II batalionu kosynierów, Władysław Wilkoszewski, tudzież 20 rannych. Odznaczyli się między innymi Edward Rolski, adiutant Padlewskiego i Adam Motylewski - okręgowy organizacji narodowej, mianowany za waleczność podoficerem.