Na wezwanie naczelnika cywilnego Juliusza Nadmillera oddziały Kazimierza Kobylińskiego, Kwapiszewskiego i Górskiego stawiły się we Wólce Markowskiej, gdzie otrzymały broń i amunicję. Nadmiller, przyjąwszy naczelne dowództwo, odjechał, nakazując oddziałowi czekać na siebie. Tymczasem rosyjski pułkownik Dobrowolski dowiedziawszy się w Białymstoku o ukazaniu się w tej okolicy powstańców, wysłał przeciw nim dwa oddziały. Jeden z nich pod dowództwem rosyjskiego barona Liwiena dopadł powstańców pod Markowem. Po krótkiej utarczce wobec zbliżania się posiłków, umknął oddział, mając jednego zabitego: Józefa Zadarnowskiego i jednego rannego. Rosjanie stracili dwóch zabitych i pięciu rannych.