Zreorganizowawszy swój oddział, stał Jakub Jasiński dnia 10 sierpnia 1863 r. z 250 ludźmi w pobliżu Sielca, gdy przybyła do Różana kolumna rosyjska i przeprawiła się przez Narew. Zawiadomiony o przybyciu nieprzyjaciela, Jasiński kazał swemu oddziałowi przejść na prawy brzeg rzeki. Oddziałowi podlaskiemu przyszły na pomoc oddziały rosyjskiego dowódcy Mikołaja Tolla z Czyżewa i kolumna z Ostrołęki, składająca się z kompani piechoty i 170 kozaków.
Kolumna ostrołęcka zaczęła robić 12 sierpnia przygotowania do przeprawy. Na własne żądanie dał Jasiński kapitanowi Karolemu 50 strzelców do bronienia nieprzyjacielowi przeprawy z okopów usypanych jeszcze w 1830 r. Wtedy pikiety doniosły, że jeszcze w dwóch innych miejscach Rosjanie się przeprawiają, wobec czego Jasiński wysłał kapitana Masłowskiego na zagrożone punkty. Liczba ludzi, których zatrzymał przy sobie, była zbyt małą do odparcia kilkakroć liczniejszego nieprzyjaciela, polecił więc oddziałom naprzód wysłanym, aby nie zaprzestając ognia, cofały się ku głównej pozycji.
Walka trwała blisko dwie godziny. Kawaleria nie brała w niej udziału, ustawiona na brzegu lasów myszynieckich, aby nie była narażona na ogień armatni. Straty oddziału w samym starciu choć liczebnie małe, były jednak dotkliwe. Polegli bowiem kapitan Karoli - oficer wielkiego męstwa, który niedawno opuścił szeregi rosyjskie, porucznik Adolf Zduńczyk - żołnierz wielkiego poświęcenia i waleczności. Oprócz nich poległo 14 szeregowców, ale największe straty poniósł oddział podczas ucieczki ku Zimnejwodzie z powodu rozsypki.
W tym odwrocie został zabity między innymi Polikarp Dąbkowski w Przeradowie, ranny był porucznik Gromczewski, tudzież czterech szeregowców. Rosjanie zabitych swoich pochowali w dwóch dołach, ponadto Narew wyrzuciła niebawem 14 trupów. Rosjanami, których tutaj było cztery kompanie piechoty, szwadron huzarów i oddział artylerii z dwoma działami, dowodził generał-lejtnant Aleksander Boggowutow.