Formujący się oddziałek powstańczy, liczący pół setki ochotników, zatrzymał się przed kościołem. Tutaj, oczekując błogosławieństwa, napadnięty przez 60 ułanów pod dowództwem rotmistrza Zjachtanowa, wysłanego celem zabrania rzeczy po ułanach, którzy 23 stycznia uciekli, powstańcy, wytrzymawszy dwie salwy, ustawili się poza ogrodzeniem cmentarnym i stamtąd poczęli prażyć Rosjan ogniem tyralierskim. Żołnierze rosyjscy, nie mogąc zdobyć cmentarza, odpędzeni celnym ogniem, uciekli w nieładzie zostawiając na placu boju siedmiu trupów i amunicję oraz broń w budynku, w którym się byli zebrali. Zjachtanow na drugi dzień, mszcząc się za porażkę, napadł na procesję.