W Łęczyckim major Robert Skowroński, sformowawszy oddział kawalerii, połączył się ze Emerykiem Syrewiczem i Józefem Skrzyńskim. Przeszedłszy Zgierz podsunął się pod Łódź, której załogę liczącą 500 piechoty i konnicy postanowił zaalarmować, co mu się też udało. Podczas gdy reszta oddziału pozostała przed miastem, Skowroński, na czele tylko 12 jeźdźców, przy sprzyjającej napadowi ciemności, wpadł o godzinie 21.00 wieczorem różnymi uliczkami, zastrzelił załogę placówki a trzech innych Rosjan ranił i dotarł do rynku.
Gdy tu zaczęto strzelać do Rosjan będących przed ratuszem na odwachu, zebrała się zaalarmowana tym załoga i rozpoczęła także ogień do powstańców, ale ci na dzielnych koniach, rozbijając spotykane po drodze patrole rosyjskie, żadnej nie poniósłszy straty umknęli do oddziału, który skierował się na Aleksandrów.