Pobiwszy nieprzyjaciela pod Rossoszą ruszyli rano Karol Krysiński i Bogusław Ejtminowicz do Połubicz, zabrawszy wszystkich rannych powstańców i Rosjan do szpitala. Dnia 18 listopada 1863 r. o godz. 8.00 rano, połączywszy się z oddziałem 120 jazdy podpułkownika Walerego Wróblewskiego przybyłego z Opola, powstańcy udali się do Kolana. Tu zostawiwszy jazdę, pomaszerował Krysiński ku Pacholu i stanął o pół mili za Kolanem. W południe oddział Wróblewskiego zaatakowany został w Kolanie przez cztery kompanie piechoty, szwadron ułanów, secinę kozaków i dwie armaty. Wróblewski cofając się w porządku, wprowadził nieprzyjaciela na piechotę Krysińskiego.
Rosjanie bijąc z dział, mimo strzałów kłusem podeszli pod las, co widząc Krysiński posłał dwie kompanie strzelców kapitana Leszczyńskiego, które ruszyły biegiem ku nieprzyjacielowi i tak dzielnym przyjęły go ogniem, że Rosjanie umknęli najhaniebniej, zostawiwszy rannych, zabitych i karabiny na pobojowisku. Stracili tu około 160 zabitych i rannych. Pościg za uchodzącymi odbywał się na przestrzeni pół mili i ustał dopiero na wiadomość o zbliżaniu się rosyjskich posiłków w sile pięciu kompani i dwóch armat z Parczewa oraz innej kolumny od Brześcia. Krysiński nakazał odwrót w samą porę, bo gdy ostatni powstaniec uciekł z lasku ku Pacholu, nadeszli Rosjanie i rozpoczęli ogień działowy i salwy do pustego już lasku.
Krysiński ze zmęczoną piechotą ruszył do Chorostyty, podczas gdy jazda Wróblewskiego zasłaniała odwrót i prowadziła walkę aż do Kodeńca z wciąż świeżymi siłami nieprzyjacielskimi. Wróblewski do samej nocy wstrzymywał pochód Rosjan nie dopuszczając ich naprzód, wreszcie dla odciągnięcia żołnierzy rosyjskich od piechoty Krysińskiego udał się do Zamołodycz. W obu tych potyczkach, pod Rossoszą i Kolanem, tak oficerowie jak żołnierze, bili się z równym męstwem i to w otwartym polu. Prócz już wymienionych odznaczyli się kapitan Julian Ejtminowicz oraz oficerowie Pirroferi i Osser.