Cofając się z Brzozowia, przybył Edmund Callier do Kołacinka w zamiarze odpoczynku w pobliskim Kołacinie. Wobec jednak wiadomości, że tamże znajdują się kozacy, postanowił natychmiast uderzyć na nich. Dwaj jego adiutanci Markiewicz i Zawadzki wyprzedziwszy awangardę, pierwsi wpadli na dziedziniec Kołacinka, a za nimi szpica oddziału i zaalarmowawszy gotowych do wymarszu kozaków pięciu strzałami, wrócili do głównej kolumny.
W tej chwili Callier rozkazał zachodzić lewym ramieniem i szybko uciekł. Rosjanie zaś, zatrwożeni nagłym napadem, nie ścigali go nawet. Oddziałek Calliera wówczas składał się już tylko z 40 jazdy, z którą ruszył ku Warszawie, aby połączywszy się z Władysławem Grabowskim, na kilku punktach równocześnie zaalarmować załogę Warszawy.
Jako też w pierwszych dniach sierpnia 1863 r. zaniepokoił Rosjan swoimi ruchami, aczkolwiek załogi rosyjskiej w Warszawy nie alarmował ze swoją garstką ludzi. Oddział Grabowskiego, który jeszcze do 5 sierpnia 1863 r. znajdował się w okolicy Grójca i tam został zaatakowany, przez trzy dni był rozbijany przez rosyjskiego podpułkownika Kulgaczewa. Callier nie doczekawszy się spełnienia swoich zamiarów, to jest zaalarmowania stolicy, odebrawszy 6 sierpnia żądaną dymisję, opuścił plac boju zdając oddział Hegnerowi. W miejsce Calliera, Rząd Narodowy mianował Naczelnikiem Wojennym Województwa Mazowieckiego Michała Zielińskiego.