Oddziały Karola Kality de Brenzenheima „Rębajło” i Zygmunta Chmieleńskiego, liczące razem około 700 ludzi, połączywszy się 28 października 1863 r. koło Tarnoskały, pociągnęły ku Bodzentynowi, gdzie Chmieleński, wobec zbliżania się przeważnych sił rosyjskich, odłączywszy się znowu, wyruszył na podwodach w inną okolicę. Pozostałe oddziały, to jest oddział pieszy stopnicki, dowodzony w zastępstwie chorego „Rębajły” przez kapitana Lewandowskiego, liczący 180 ludzi, przy którym znajdował się Józef Hauke Bosak z eskortą 70 jazdy pod dowództwem majora Szemeta, zajął w nocy z 28/29 października klasztor świętokrzyski.
Z powodu znacznej ilości jazdy, niemniej z powodu braku żywności w opustoszałym klasztorze, obrona przed rosyjskimi wojskami Ksawerego Czengierego, które już się podsunęły pod Słupię Nową u stóp góry, była niepodobną. Z tego powodu powstańcy nad ranem ruszyli dalej, zatrzymując się w Jeziorku w drodze do lasu iłżeckiego.
O godzinie 7.30 z rana nadciągnął Czengiery z ośmioma kompaniami piechoty, dwoma szwadronami dragonów, oddziałem kozaków i dwoma działami. Pierwszy nacisk dragonów odparł pluton ułanów pod dowództwem majora Szemeta, który przy tej szarży poległ. Piechota natomiast i reszta kawalerii poczęła się cofać, odstrzeliwując się piechocie rosyjskiej, która raziła ogniem rotowym, a później kartaczowym przy równoczesnym oskrzydlaniu oddziału, co im się ostatecznie udało.
Część jazdy polskiej cofnęła się spiesznie do lasu po północnej stronie, a tylko 13 jazdy pozostało z Bosakiem przy piechocie, która odstrzeliwując się, cofnęła się ku rzeczce Pokrzywnicy, szarżowana ciągle przez dragonów. Wnet Bosak wraz z adiutantem swoim Władysławem R. i owymi 12 jazdy odcięci zostali od piechoty, która spostrzegłszy to, popadła w nieład, mimo usiłowań podpułkownika Gustawa Habicha (i jeszcze innego oficera), którzy bronili się z garstką piechoty, która tutaj straciła 20 zabitych i rannych, oraz 10 jeńców.
Prócz wymienionego już majora Szemeta odznaczyła się pod Jeziorkiem owa trzynastka z adiutantem Władysławem R. na czele oraz porucznik Tepfer, którego Bosak w raporcie swym do Rządu Narodowego przedstawił do rangi porucznika, natomiast Habicha przedstawił do rangi pułkownika. Kawalerzyści, którzy pozostali przy Bosaku nazywali się: Klemnes Ludowski - wachmistrz; Truszkowski, Norbert Serweryn, Czyrliński, Wieki, Majewicz, Wierucki, Romanowski, Fijałkowski, Chłopicki, Chwalibóg i Buczyński. W siedem godzin po bitwie dotarł Bosak z ową trzynastką do swojej kawalerii i ruszył ku Kunowu, gdzie się złączył z Chmieleńskim.
Straty po stronie powstańczej pod Jeziorkiem wynosiły ogółem 20 zabitych, 17 rannych i 50 wziętych do niewoli; wśród tych znajdował się i Habich. W miejsce Habicha, Bosak szefem sztabu mianował Chmieleńskiego, a dowództwo kawalerii — po poległym Szemecie — która teraz połączona liczyła 130 koni, powierzył rotmistrzowi Rzepeckiemu, pod którym znowu „gwardią przyboczną" Bosaka dowodził Teodor Belardi.