Zanurzywszy się w lasy sztabińskie, rozbił Konstanty Ramotowski ze zmniejszonym do połowy oddziałem obóz w okolicy miasta Lipska, w miejscowości zwanej Kozi Rynek, a stanowiącej podobnie jak Płaska Góra pod Drążdżewem naturalną fortecę. W tym czasie Andruszkiewicz po starciu pod Lokajciami zwrócił się ku południowi i przybył również w te strony. Ramotowski w czasie kilkutygodniowego pobytu w Kozim Rynku, wzmocniony świeżymi ochotnikami, niebawem miał znowu do 250 powstańców pod swoją komendą, a złączony z Andruszewiczem w łączącej sile 400 ludzi, starł się między Jastrzębą a Lipskiem z kolumną trzech kompanii piechoty i pół szwadronu ułanów, wysłaną z Grodna pod dowództwem pułkownika Pęcherzewskiego.
Piechota rosyjska rozsypawszy się w tyraliery, mając za sobą jazdę nieczynną w tej walce, starała się otoczyć lewe i prawe skrzydło powstańcze. Ustawieni za drzewami, niedostępni byli Rosjanie działaniu kosynierów. Za to strzelcy przez dwie godziny utrzymywali ciągły ogień z lichej swej broni - jeden tylko był karabin nowoczesny, który posiadał niejaki Szulc - Prusak, który zbiegł z wojska pruskiego do powstańców. Mimo przewagi liczebnej i doskonałości broni, Rosjanie ostatecznie musieli odstąpić. Po stronie polskiej rannych było pięciu powstańców, a trzech poległo. Byli to dowódca strzelców Górski, dowódca kosynierów Iwaszkiewicz, tudzież szeregowiec Racisz.