Naczelnik siły zbrojnej powiatu warszawskiego major Władysław Kononowicz zawiadomiony, że Rosjanie po rozbiciu Władysława Grabowskiego pod Nową Wsią zatrzymali się w Górze Kalwarii i mieli prowadzić przez Piaseczno do Warszawy jeńców, pospiesznym marszem udał się do lasu węgrowskiego pod Chojnów, spodziewając się wprowadzić nieprzyjaciela w zasadzkę. Tymczasem Rosjanie posłali po posiłki do Piaseczna i około godz.16.00 po południu, dwa plutony ułanów i trzy kompanie gwardii zdążały do Góry Kalwarii.
Tym sposobem zbliżone siły nieprzyjacielskie nie dozwalały odczekać ich połączenia. Ułani jadący na kilometr przed główną kolumną piechoty zostali zaatakowani celnymi strzałami powstańców. Położono na placu boju trzech ułanów i kilka koni a czterech żołnierzy wzięto do niewoli. Zdążająca na odsiecz piechota rosyjska silnie natarła starając się otoczyć oddział. Jednakże powstańcy, gęsto odstrzeliwując się, wyszli zwycięsko z tej walki.
Po stronie powstańców sześciu poległo. Rannych było 15, między nimi oficer Alfons Parwet, który nie tylko sam od pewnej niewoli się obronił, ale jeszcze dwóch szeregowców wydarł Rosjanom z więzów. Dowódca oddziału major Kononowicz zaawansowany został na podpułkownika.