To był być może pierwszy bestialski akt carskich żołnierzy w czasie powstania. Dowódca rosyjskiego oddziału płk Józef Sierzputowski od dłuższego już czasu tropił powstańczy oddział. Udało mu się otoczyć go w Uniecku, wsi położonej w powiecie płońskim. „Rozdzieliwszy kozaków na prawo i lewo, otoczył wieś, a piechota z częścią kozaków uderzyła od czoła – opisywał starcie w Bitwach i potyczkach 1863–1864 Stanisław Zieliński. – Powstańcy zamknęli się w dwóch wielkich domach i uparcie bronili się z nielicznych strzelb, jakie posiadali. Kilkakrotnie z wielką odwagą, z kosynierami na czele, wypadali z domów, usiłując przedrzeć się, lecz przyjmowani gęstym ogniem karabinowym, za każdym razem zmuszeni byli cofać się”. Powstańcy musieli się poddać, gdy najpierw zapaliła się stodoła, a później ogień przeskoczył na domy obrońców. To właśnie wówczas, jak pisze Zieliński, „Moskale zaś pod pozorem, iż jeden z poddających się rzekomo miał strzelić do Sierzputowskiego, rzucili się na bezbronnych, poczęli mordować i dobijać rannych”. Siedemdziesięciu pięciu innych powstańców, w tym dowódca Kazimierz Wolski, zostało wziętych do niewoli. Wolski był weteranem wojny o zjednoczenie Włoch, gdzie dosłużył się stopnia kapitana. Podczas próby powrotu do Polski został aresztowany przez władze carskie w Odessie i odesłany do warszawskiej Cytadeli. Carskie władze najwyraźniej nie znalazły wówczas dowodów na jego wywrotową działalność, bo Wolski został szybko wypuszczony i mógł przystąpić do powstania. Tym razem trafił do twierdzy Modlin, gdzie na początku lutego został skazany na śmierć i rozstrzelany. W tym samym dniu co w Uniecku doszło też do potyczki w miejscowości Słomino, też przegranej przez powstańców. Według Zielińskiego obie porażki zdecydowały o tym, że Zygmunt Padlewski, naczelnik wojenny województwa płockiego, ostatecznie odstąpił od planu ponownego uderzenia na Płock. Zdobycie tego miasta miało być głównym celem insurgentów w pierwszych dniach powstania. Właśnie tam miał się ujawnić Tymczasowy Rząd.